Polska wpychając Ukrainę pod rosyjski walec, dokonała zemsty za Rzeź Wołyńską. Niestety, zrobiła to wraz z Anglosasami, co może oznaczać, że to my zapłacimy końcowy rachunek.

Tradycyjnie to Polska właśnie padała ofiarą brytyjskich knowań; trzy powstania i jedna wojna światowa zakończyły się dla nas tragicznie. Tym razem ofiarą padła Ukraina, która szczuta przez polskojęzyczny i anglojęzyczne rządy, poszarpała rosyjskie nogawki, co skończyło się jej upadkiem (o ile w przypadku tego kraju cokolwiek to może znaczyć), a zwłaszcza upadkiem jej zachodnioeuropejskich aspiracji. Jeszcze kilka tygodni temu odtrąbiono jako sukces powstanie UPA – polityczno-wojskowego paktu Ukraina-Polska-Anglia, który, gdy przyszło co do czego, zniknął jak królik w kapeluszu prestidigitatora.

Dziś trudno prorokować co do dalszych wypadków, ale można postawić i taką hipotezę, że po zakończeniu działań zbrojnych na Ukrainie powstanie coś w rodzaju rządu ocalenia narodowego, zależnego od Rosji, a nieuznawanego przez tzw. Zachód, który korzystając z okazji, zamknie przed Ukrainą źródła finansowania niezbędne do odbudowy kraju. W to miejsce „Matuszka Rasija” przyjmie zbłąkaną córkę i zaproponuje swoją pomoc, bo w końcu, jakby nie było, Ukraińcy, Rosjanie i Białorusini to jedna rodzina, a jak to w rodzinie, czasami trzeba dać sobie po mordzie, ale ostatecznie trzeba sobie w trudnych chwilach pomagać.

No, ale, co w dobrej propagandzie jest niezbędne, trzeba wskazać wroga i wykazać się jakimś bezprecedensowym sukcesem. To pierwsze jest stosunkowo łatwe: to Zachód, zwłaszcza USA, Wielka Brytanie i Polska, tyle, że dwa pierwsze kraje są stosunkowo daleko, a Polska blisko. Z tym wiąże się druga kwestia: sukces. Może więc być tak, że nowy ukraiński rząd, wspierany przez „Matuszkę Rasiję”, pod pretekstem wyrównania historycznych zaszłości, przyłączy do Ukrainy Grody Czerwieńskie, tj. Przemyśl, Chełm, itd. Pakt NATO, jak to ma w zwyczaju, pokiwa groźnie palcem w bucie i stwierdzi, że w końcu to tylko Polska, za którą nikt nie chce umierać.

No, ale to tylko hipoteza, jak będzie, zobaczymy.

Na marginesie: czy podczas odbywających się licznych spotkań międzynarodowych ich uczestnicy, w ramach sankcji, nie jedzą rosyjskiego kawioru popijając rosyjską wódką? Bardzo jestem ciekaw, zwłaszcza co do kawioru.