Na pozór słuszne działanie w przyszłości może mieć groźne dla wszystkich skutki

Wczoraj sąd nieprawomocnym wyrokiem skazał Mariusza Trynkiewicza, pedofila-mordercę, na kolejne 5,5 roku więzienia. Kolejne, bo najpierw, za zabójstwo 4 chłopców w 1988 r. skazany został na karę śmierci, zamienioną następnie w wyniku amnestii sejmowej w 1989 r. na karę 25 lat więzienia. Po jej odbyciu, co stało się w ubiegłym roku, nie bardzo wiedziano co z 52 letnim wówczas Trynkiewiczem, bo zgodnie z prawem powinien wyjść na wolność ale obawiano się, że jego resocjalizacja nie dała spodziewanego rezultatu. Wymyślono więc naprędce tzw. ustawę o bestiach, na mocy której został on umieszczony w specjalnym ośrodku psychiatrycznym ale tu pojawił się kolejny problem. Jeżeli Trynkiewicz to psychol, nie powinien być skazany wyrokiem karnym, natomiast jeżeli nie jest, po odbyciu kary powinien wyjść na wolność. No, ale żyjemy przecież w państwie prawa, więc wymyślono co następuje.

Tym razem Trynkiewicza skazano za posiadanie posiadanie pornografii dziecięcej i nielegalnych programów komputerowych w ilości 1318 sztuk we więziennej celi, gdy tam jeszcze przebywał. Nie wiem, co oznacza zwrot „nielegalne programy komputerowe” ale zwracam uwagę na cały szereg „dziwnych” szczegółów tej sprawy.

Po pierwsze, prawdopodobieństwo, aby jakiś więzień mógł coś takiego robić jest mniejsze niż przypadkowej katastrofy lotniczej z głową państwa na pokładzie, czy śmierci bogatego człowieka w we wiedeńskim szpitalu w wyniku „komplikacji”. Tak samo jak samobójstwo we wiedeńskim więzieniu, w całodobowo monitorowanej celi znanego gangstera powiązanego ze spec-służbami kilku państw.

Nie wiem w jaki sposób skazany M.T. Nauczył się obsługi komputera, bo kiedy poszedł siedzieć ta dziedzina dopiero raczkowała, tak samo skąd w celi wziął komputer, co więcej – dostęp do internetu, bo jakoś te programy i „pornograficzne treści” musiałby ściągać i dlaczego nie zostało to na czas zauważone. To, oczywiście, pytanie retoryczne, boi każdy rozumie, że przecież nie o to chodzi, tylko o pozbawienie M.T. wolności.

Zastanawia mnie, dlaczego w tej akurat na pozór banalnej sprawie, zadano sobie tyle trudu i to w większości bezproduktywnego, a już przynajmniej kompromitującego tzw. organa państwa. Przecież sposobów, skoro już nie został powieszony zgodnie z prawem, było co najmniej kilka. Mógł go np. odwiedzić „zbiorowy samobójca”, jak to miało miejsce w przypadku kilku ważniejszych osób, nie mówiąc już o śmierci w wyniku powikłań pochorobowych. Ale nie, zamiast tego szereg komplikacji.

Ktoś powie, że to dlatego, bo odpowiedzialni za to ludzie są po prostu głupi, co w jakimś sensie odpowiada prawdzie, ale przecież nie są aż tak głupi. Stawiałbym na to, że „w tym szaleństwie jest metoda”, polegająca na tym, że testuje się na nie budzącym sympatii przypadku metody działań pozaprawnych, takich, jakie później zastosowane mogą zostać już na osobach całkiem z innej bajki, np. na przeciwnikach politycznych lub niewygodnych z jakichś innych powodów. Owo szeroko rozumiane „Lex Trynkiewicz” odegra rolę szczepionki, która uodporni społeczeństwo na szersze zastosowanie tej metody w przyszłości.