Możesz podziękować Izraelowi i jego licznym przyjaciołom – pisze Filip Giraldi.
Nikt nie powinien wątpić, że stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem wyrządziły straszliwe szkody amerykańskim instytucjom i wolnościom konstytucyjnym. Dwustronne, bezwarunkowe poparcie Amerykanów dla trwającego izraelskiego ludobójstwa narodu palestyńskiego nie pozostało niezauważone przez resztę świata, która obecnie gardzi skorumpowanym amerykańskim systemem politycznym oraz jego coraz bardziej dziwacznym i obojętnym przywództwem. W zeszłym tygodniu pojawiły się nawet doniesienia, że Waszyngton i Tel Awiw prowadzą negocjacje w sprawie wysłania do dwóch milionów Palestyńczyków do Sudanu i Somalii, dwóch najbardziej brutalnych miejsc na świecie, aby umożliwić budowę kurortu Trumpa w Gazie i aneksję reszty historycznej Palestyny przez Izrael.
Żeby było jasne, rak leżący u podstaw stosunków izraelsko-amerykańskich, jeśli w ogóle można to tak nazwać, istnieje od dawna, ponieważ amerykańscy politycy starali się zwiększyć swój udział w pieniądzach żydowskich miliarderów w zamian za carte blanche, jeśli chodzi o niewłaściwe zachowanie Izraela. Pamiętam, jak w maju 2023 r. nowo mianowany przewodniczący Izby Reprezentantów Kevin McCarthy stawił się przed izraelskim Knesetem. McCarthy starał się schlebiać swoim izraelskim gospodarzom, podkreślając, że podróż do Izraela była jego pierwszą zagraniczną podróżą jako spikera parlamentu, podkreślając wartość tych stosunków.
McCarthy'emu towarzyszył zwykły skład sługusów Kongresu, którzy przyjeżdżają do Izraela w każdym okresie świątecznym. Grupa była ponadpartyjna i należał do niej podły Steny Hoyer z Maryland, który ponad dwadzieścia razy to zrobił, a nawet przewodził mozolnej świcie. Aspirujący McCarthy, którego nigdy nie oskarżano o posiadanie dużej pojemności mózgu, wygłosił przewidywalne przemówienie, które wywołało owację publiczności na stojąco pro forma, ale chciałbym zwrócić szczególną uwagę na jedną jego część, w której powiedział, co następuje
„To podstawa naszej szczególnej relacji: Jesteśmy jedynymi dwoma krajami w historii, które narodziły się w wolności i oddały się twierdzeniu, że wszyscy jesteśmy równi. Nasze wartości są również Twoimi wartościami. Nasze dziedzictwo jest również Twoim dziedzictwem. Nasze marzenia są Twoimi marzeniami. Ameryka jest wdzięczna za naszą przyjaźń z Izraelem. On czyni nas lepszym narodem. I nigdy nie powinniśmy unikać jego obrony... Dopóki będę przewodniczącym parlamentu, Ameryka będzie nadal w pełni wspierać finansowanie pomocy w zakresie bezpieczeństwa dla Izraela.“
Prawie każde zdanie w tej części przemówienia McCarthy'ego jest w zasadzie albo otwartym kłamstwem, albo zniekształceniem rzeczywistości do tego stopnia, że jest niezrozumiałe, ale posłużyło jako ramy Kongresu do oszukiwania narodu amerykańskiego, pozbawiając go jednocześnie wolności. Mniej więcej w tym samym czasie izraelskie lobby z siedzibą w USA ciężko pracowało, aby kryminalizować wszelką krytykę zbiorowych zachowań Żydów i/lub państwa Izrael. Nikt nie pracował nad tym zadaniem ciężej niż niezwykle ambitny gubernator Florydy i kandydat na prezydenta, którego stopniowe uleganie żydowskiej władzy i pieniądzom podczas podróży do Izraela doprowadziło do podpisania nowego prawa stanowego,wykorzystującego między innymi mechanizm „nienawiści“ do kryminalizacji niemal wszelkiej krytyki, a nawet sceptycyzmu wobec izraelskiego apartheidu, tzw. Holokaustu czy zachowań grup i jednostek żydowskich. DeSantis chwalił się podpisaniem ustawy, ponieważ wyraźnie odnosi się ona do ochrony Izraela, argumentując, że odrzucenie przez Izrael „prawa do istnienia jest antysemityzmem“ – linii, która obecnie dominuje zarówno wśród polityków Demokratów, jak i Republikanów i która została skopiowana przez szereg innych legislatur stanowych. Trzydzieści sześć innych stanów oprócz Florydy karze każdego, kto próbuje bojkotować Izrael lub zgadza się z nim, co czasami obejmuje odmowę państwowych miejsc pracy lub świadczeń.
Tak się składa, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni Donald Trump i jego gang syjonistycznych popleczników w końcu sięgnęli dna, aresztując i grożąc deportacją studenta, który przyznał się do pomocy w organizowaniu pokojowych demonstracji na terenie uczelni przeciwko zabijaniu przez Izrael mieszkańców Gazy. Następnie Trump groził bardzo szanowanemu kongresmanowi, który krytycznie odnosił się do szeregu kwestii związanych z polityką zagraniczną zarówno administracji, jak i Kongresu. W swej istocie była to i jest zarówno wolność słowa wynikająca z Pierwszej Poprawki, jak i obie opierają się na założeniu Białego Domu, że określając kogoś jako „zagrożenie“, mogą nie przedstawić żadnych na to dowodów na to. I tam, w Izraelu, obowiązuje zasada wyjątku, pozwalająca państwu żydowskiemu uniknąć jakichkolwiek konsekwencji dla swoich działań. Każda „wolność słowa“ krytyczna lub obraźliwa dla obcego narodu, wobec której większość amerykańskich polityków i większość roztrzęsionych amerykańskich mediów głównego nurtu zawdzięcza swoją podstawową lojalność, jest uważana za zachowanie wykraczające poza akceptowalne, nawet jeśli wspiera wszystkie wartości i zasady, pod którymi hipokrytycznie podpisują się amerykańskie rządy.
Jednocześnie rząd wywiera presję na amerykańskie szkoły wyższe, aby atakowały każdego, kto demonstruje w obronie Palestyńczyków, posługując się sformułowaniem DeSantisa, że są antysemitami i zwolennikami terroryzmu. Szczególnie mocno ucierpiał Uniwersytet Columbia, który został zablokowany kwotą 400 milionów dolarów z federalnych funduszy badawczych. Administracja Trumpa zażądała, aby Columbia wprowadziła drastyczne zmiany w dyscyplinie studentów, zanim możliwe będzie omówienie anulowania tych pieniędzy. Dodała również, że ultimatum było konieczne ze względu na to, co nazwała brakiem ochrony żydowskich studentów Columbia przed nękaniem. Administracja Trumpa zażądała, aby uniwersytet sformalizował swoją definicję antysemityzmu, tak aby uwzględniała krytykę Izraela, a Wydział Studiów Bliskowschodnich, Południowoazjatyckich i Afrykańskich uczelni podlegał „administracji akademickiej“, co jest podobne do stałego monitorowania przez rząd. Uniwersytet skinął głową i w odpowiedzi uwolnił pewną liczbę studentów biorących udział w pokojowych demonstracjach, po tym jak w niektórych przypadkach zawiesił ich i wydalił. Co ciekawe, żydowscy kontrdemonstranci, którzy byli odpowiedzialni za większość aktów przemocy, nie zostali w żaden sposób ukarani, ponieważ, jak się twierdzi, w grę wchodzi antysemityzm. Rzeczywiście, jako dowód swojej powagi Ministerstwo Sprawiedliwości wysłało grupę roboczą do czterech amerykańskich miast (Nowy Jork, Chicago, Boston, Los Angeles) w celu zbadania problemu antysemityzmu i protestów palestyńskich.
Aresztowany student uzyskał tytuł magistra na Uniwersytecie Columbia w grudniu ubiegłego roku. To Mahmoud Khalil, Palestyńczyk żonaty z Amerykanką, o której mówi się, że jest w ósmym miesiącu ciąży. Khalil posiada status stałego rezydenta prawnego w USA, tzw. „zielona karta“. Administracja Trumpa, nie odwołując się do żadnych precedensów ani historii zachowań przestępczych, nalega, aby zatrzymać Khalila bez postawienia mu zarzutów i zrobić z nim, co chce, chociaż jedynym problemem, który go dotyczy, jest to, że korzystał z wolności słowa gwarantowanej przez Pierwszą Poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
W ubiegły poniedziałek prezydent Trump potwierdził, że aresztowanie „Khalila i próba deportacji stanowią część wysiłków jego administracji mających na celu stłumienie ‚studentów na Uniwersytecie Columbia i innych uniwersytetach w całym kraju, którzy zaangażowali się w działalność antyterrorystyczną, antysemicką i antyamerykańską‘... To pierwsze aresztowanie z wielu, które nastąpi.“ Khalil został wysłany do więzienia federalnego w Luizjanie, tysiąc mil od swojego domu na Manhattanie, prawdopodobnie po to, aby zdystansować się od swoich zwolenników w Nowym Jorku, mimo że rząd nie był w stanie przedstawić żadnych dowodów na to, że groził przestępstwem lub je popełniał. W środę Departament Bezpieczeństwa Krajowego opublikował dokument powołujący się na rzekomy przepis Ustawy imigracyjnej, który przyznaje rządowi prawo do deportacji każdej osoby, jeśli „Sekretarz Stanu ustali, że [jego] obecność lub działalność w Stanach Zjednoczonych będzie miała poważne negatywne konsekwencje dla polityki zagranicznej Stanów Zjednoczonych“. Nie opisano, jakie mogą być te „konsekwencje“ w sprawie Khalila i obrońcy powinni uznać je za niekwestionowalne.
Kongresmenem, na którego wywierana jest presja, to Tom Massie z Kentucky. Rozważa ubieganie się o miejsce w Senacie, które wkrótce zostanie zwolnione, ale Trump wezwał Partię Republikańską do „wyboru“, więc nie otrzyma nawet nominacji. Ponadto Republikańska Koalicja Żydowska obiecała „nieograniczone wydatki na zablokowanie Massiego “, jeśli zdecyduje się kandydować. Massie należy do najbardziej konsekwentnych przeciwników ustawodawstwa wspierającego Izrael i kryminalizacji tzw. antysemityzmu w Izbie Reprezentantów, dlatego perspektywa jego kandydatury „wywołuje już ostry sprzeciw lokalnej i krajowej społeczności żydowskiej“. Massie jest najbardziej znany w niektórych kręgach z tego, że w wywiadzie dla programu Tuckera Carlsona stwierdził, że jest jedynym kongresmenem, który nie ma w swoim zespole „osoby z AIPAC“ pełniącej funkcję „niani“ izraelskiego lobby. Massie sprzeciwia się również temu, aby członkowie Kongresu posiadali tajne „podwójne obywatelstwo“, co prawdopodobnie najbardziej spadłoby na amerykańskich prawodawców pochodzenia żydowskiego, którzy posiadają również obywatelstwo izraelskie. Massie cieszy się dużym uznaniem zarówno w kręgach konserwatywnych, jak i libertariańskich, jest konsekwentnie antywojenny, a także krytykuje korupcję i nadmierne wydatki rządu federalnego. To właśnie uważa się obecnie za złowrogie zachowanie.
Jeśli administracja Trumpa, która ściśle współpracuje z rządem Izraela i lobby izraelskim USA, uniknie kary za udaremnienie najbardziej podstawowej wolności zawartej w Konstytucji Stanów Zjednoczonych, jaką jest wolność słowa, to użycie ulubionej metafory Donalda będzie „piekłem“. Gdy zasada, że głowa państwa nie może zrobić nic złego, nawet jeśli to, co robi, ma wyraźnie myśli samobójcze, zostanie wprowadzona w życie, Stany Zjednoczone, które my, Amerykanie, którzy tam żyjemy, znaliśmy, znikną na zawsze. A tragedia będzie tym większa, że w dużej mierze powstanie w bezużytecznej służbie małego rasistowskiego narodu, który jest wyraźnie i całkiem otwarcie najgorszym miejscem na świecie.
Filip M. Doktor Giraldi jest dyrektorem wykonawczym Rady Interesu Narodowego, która dąży do bardziej opartej na interesach polityki zagranicznej USA na Bliskim Wschodzie. Strona internetowa to councilforthenationalinterest.org, adres to PO. Pole 2157, Purcellville VA 20134, a jej adres e-mail to inform@cnionline.org.
The Death of Free Speech in America? wyszedł 14.3.2025 na unz.com.
ZGŁOŚ NADUŻYCIE