Pokój na Ukrainie może w ogóle niczego nie rozwiązać – pisze Thierry Meyssan.
Wojna ta nie była spowodowana ekspansjonistycznym dążeniem Rosji, jak zapewnia nas atlantycka propaganda, ale prawdziwymi problemami. Uznając jedynie zmianę granic, nie zajmujemy się pierwotnymi przyczynami.
Wojna ta jest wynikiem rozszerzenia NATO; ekspansji bezpośrednio zagrażającej bezpieczeństwu Rosji, której granice są zbyt duże, aby je bronić. W celu ekspansji na Ukrainie NATO wspierało grupy neonazistowskie powierzając im władzę, a które ustanowiły w tym kraju swoje prawa. Do tego dochodziło odrodzenie się rzekomego konfliktu cywilizacji pomiędzy wartościami europejskimi i azjatyckimi. Dopóki Zachód nie uszanuje danego słowa, nie będzie prawdziwego pokoju.
Prezydent USA Donald Trump i prezydent Rosji Władimir Putin oficjalnie rozpoczęli negocjacje w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie. Niezależnie od rozwiązania terytorialnego nie rozwiąże ono jednak całego sporu. Prawdopodobnie utrzyma się to nawet po zawarciu pokoju.
Są trzy problemy:
1. Ekspansja NATO na wschód i Doktryna Brzezińskiego
Kiedy sami Niemcy Wschodni zburzyli mur berliński (9 listopada 1989 r.), Zachód zaskoczony wynegocjował koniec obu Niemiec. Przez cały rok 1990 rozstrzygnięto kwestię, czy zjednoczenie Niemiec będzie oznaczać przystąpienie Niemiec Wschodnich do NATO poprzez przystąpienie do Zachodu, czy nie.
Kiedy w 1949 roku podpisano Traktat Północnoatlantycki, nie chronił on terytoriów części sygnatariuszy. Na przykład nie dotyczyło ono francuskich terytoriów na Pacyfiku (Reunion, Majotta, Wallis i Futuna, Polinezja i Nowa Kaledonia). Możliwe byłoby zatem, że w zjednoczonych Niemczech NATO nie powinno być rozmieszczane w Niemczech Wschodnich.
Kwestia ta jest bardzo istotna dla państw Europy Środkowo-Wschodniej, które podczas II wojny światowej zostały zaatakowane przez Niemcy. W oczach ich mieszkańców niepokojący był widok wyrafinowanej broni zainstalowanej na ich granicach. Tym bardziej dotyczy to Rosji, której ogromne granice (6600 kilometrów) są niechronione.
Na szczycie maltańskim (2-3 grudnia 1989 r.) pomiędzy prezydentami USA i Rosji Georgem Bushem (ojcem) a Michaiłem Gorbaczowem USA twierdziły, że nie interweniowały w celu zburzenia muru berlińskiego i że nie miały zamiaru interweniować przeciwko ówczesnemu ZSRR.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Zachodnich Hans-Dietrich Genscher stwierdził, że „zmiany w Europie Wschodniej i proces zjednoczenia Niemiec nie mogą prowadzić do ‚ataku na sowieckie interesy bezpieczeństwa‘“. W rezultacie NATO powinno wykluczyć „rozszerzenie swojego terytorium w kierunku wschodnim, czyli zbliżenie do granic sowieckich“.
Dlatego trzy mocarstwa okupacyjne Niemiec, Stany Zjednoczone, Francja i Wielka Brytania wielokrotnie zobowiązywały się nie rozszerzać NATO na wschód. Traktat Moskiewski (12 września 1990 r.) zakładał, że zjednoczone Niemcy nie będą zgłaszać roszczeń do terytorium Polski (linia Odra-Nisa) i że w Niemczech Wschodnich nie będą obecne żadne bazy NATO.
Rosjan poinformowano jednak, że wiceminister spraw zagranicznych Richard Holbrooke podróżuje po stolicach, aby przygotować członkostwo byłych państw Układu Warszawskiego w NATO. Dlatego prezydent Borys Jelcyn nękał swojego odpowiednika Billa Clintona na szczycie w Budapeszcie (5 grudnia 1994 r.) Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (KBWE). Stwierdził: „Nasze stanowisko w sprawie planów rozszerzenia NATO, a w szczególności możliwości posuwania się infrastruktury na wschód, pozostaje i pozostanie niezmiennie negatywne. Argumenty takie jak: rozszerzenie nie jest skierowane przeciwko żadnemu państwu i jest krokiem w kierunku stworzenia zjednoczonej Europy, nie podoła krytyce. To decyzja, której konsekwencje zadecydują o organizacji Europy w najbliższych latach. Może to doprowadzić do pogorszenia zaufania między Rosją a krajami zachodnimi[...] NATO powstało w czasie zimnej wojny. Dziś nie bez trudności szuka swojego miejsca w nowej Europie. Ważne jest, aby takie podejście nie tworzyło dwóch stref demarkacyjnych, lecz konsolidowało jedność europejską. Cel ten jest dla nas sprzeczny z planami rozszerzenia NATO. Po co siać ziarno nieufności? Przecież nie jesteśmy już wrogami, teraz wszyscy jesteśmy partnerami. W 1995 roku obchodzimy pięćdziesiątą rocznicę zakończenia II wojny światowej. Pół wieku później jesteśmy coraz bardziej świadomi prawdziwego znaczenia Wielkiego Zwycięstwa i potrzeby historycznego pojednania w Europie. Nie mogą już być przeciwnicy, zwycięzcy i przegrani. Po raz pierwszy w swojej historii nasz kontynent ma realną szansę na odnalezienie jedności. Przegapienie tego oznacza zapomnienie lekcji z przeszłości i zakwestionowanie samej przyszłości. Bill Clinton odpowiedział: „NATO nie wykluczy automatycznie żadnego narodu z członkostwa. [...] Jednocześnie żaden kraj zewnętrzny nie będzie mógł tego zawetować“.
Na tym szczycie podpisano trzy memoranda, w tym memorandum z niepodległą Ukrainą. W zamian za denuklearyzację Rosja, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone zobowiązały się do powstrzymania się od użycia groźby użycia siły lub użycia jej przeciwko integralności terytorialnej lub niezależności politycznej Ukrainy.
Jednak podczas wojen jugosłowiańskich Niemcy interweniowały jako członek NATO. Szkoliła bojowników Kosowa w oparciu o sojusz Incirlik (Turkiye), a następnie rozmieściły tam swoich ludzi.
Na szczycie NATO w Madrycie (8 i 9 lipca 1997) szefowie państw i rządów Sojuszu ogłosili, że przygotowują wejście Czech, Węgier i Polski. Ponadto rozważają także przystąpienie Słowenii i Rumunii.
Rosja, świadoma, że nie może uniemożliwić suwerennym państwom przystępowania do sojuszy, ale zaniepokojona konsekwencjami tego, co jest przygotowywane dla ich własnego bezpieczeństwa, interweniowała na szczycie KBWE w Stambule (18 i 19 listopada 1999). Przyjęła deklarację określającą zasadę swobodnego członkostwa każdego suwerennego państwa w wybranym przez siebie sojuszu oraz zasadę niepodejmowania środków dla jego bezpieczeństwa kosztem bezpieczeństwa swoich sąsiadów.
Jednak w 2014 roku Stany Zjednoczone zorganizowały barwną rewolucję na Ukrainie, obaliły demokratycznie wybranego prezydenta (który chciał utrzymać swój kraj w połowie drogi między Stanami Zjednoczonymi a Rosją) i ustanowiły neonazistowski reżim, który był publicznie agresywny wobec Rosji.
W 2004 roku do NATO przystąpiły Bułgaria, Estonia, Litwa, Łotwa, Rumunia, Słowacja i Słowenia. W 2009 roku była to Albania i Chorwacja. W 2017 roku Czarnogóra. W 2020 roku Macedonia Północna. W 2023 r. Finlandia i w 2024 r. Szwecja. Wszystkie obietnice zostały złamane.
Aby zrozumieć, jak doszliśmy do tego punktu, musimy także wiedzieć, co myślą Stany Zjednoczone.
W 1997 roku były doradca prezydenta Jimmy'ego Cartera ds. bezpieczeństwa, Polak Zbigniew Brzeziński, wydał książkę Wielka szachownica. Omawia w nim „geopolitykę“ w pierwotnym znaczeniu tego słowa, czyli nie wpływ danych geograficznych na politykę międzynarodową, ale plan zdominowania świata.
Według niego Stany Zjednoczone mogą pozostać wiodącą potęgą świata, jeśli zjednoczą się z Europejczykami i izolują Rosję. Demokrata, obecnie na emeryturze, oferuje Straussowi strategię utrzymania Rosji w ryzach bez udowadniania, że ma rację. Wspiera współpracę z Unią Europejską, natomiast Strausjanie pragną z drugiej strony spowolnić jej rozwój (Doktryna Wolfowitza). W każdym razie Brzeziński zostałby doradcą prezydenta Baracka Obamy.
2 – Nazistowska Ukraina
Na początku specjalnej operacji armii rosyjskiej na Ukrainie prezydent Władimir Putin oświadczył, że jego pierwszym celem jest denazyfikacja kraju. Zachód udawał wówczas, że ignoruje problem. Oskarżyli Rosję o wyolbrzymianie niektórych marginalnych faktów, choć od dziesięciu lat obserwuje się je na szeroką skalę.
Powodem było to, że dwóch rywalizujących ze sobą amerykańskich geopolityków Paul Wolfowitz i Zbigniew Brzeziński zawarło sojusz z „integralnymi nacjonalistami“ (czyli z uczniami filozofa Dmytra Doncowa i przywódcą milicji Stepanem Banderą)], na konferencji zorganizowanej przez tego ostatniego w Waszyngtonie w 2000 roku. To właśnie na ten sojusz postawiło Ministerstwo Obrony w 2001 roku, zlecając badania nad bronią biologiczną na Ukrainie pod przewodnictwem Antony'ego Fauciego, ówczesnego doradcy ministra zdrowia Donalda Rumsfelda. W 2014 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych postawiło również na ten sojusz podczas kolorowej rewolucji na Euromajdanie.
Dwóch ukraińskich prezydentów żydowskich, Petro Poroszenko i Wołodymyr Zełenski, zezwoliło na budowę w całym kraju pomników oddających hołd nazistowskim kolaborantom, zwłaszcza w Galicji. Pozwolili, aby ideologia Dmytra Doncowa stała się odniesieniem historycznym. Dziś na przykład ludność ukraińska przypisuje Wielki Głód z lat 1932-1933, który pochłonął od 2,5 do 5 milionów istnień ludzkich, wyimaginowanemu pragnieniu Rosji eksterminacji Ukraińców; mitowi założycielskiemu, który nie wytrzymuje analizy historycznej, w rzeczywistości głód ten dotknął wiele innych obszarów Związku Radzieckiego. Co więcej, to na podstawie tego kłamstwa Kijowowi udało się narzucić ludności narrację, że armia rosyjska chciała najechać Ukrainę. Dziś kilkadziesiąt krajów, w tym Francja i Niemcy, w przeważającej mierze uchwaliło ustawy lub rezolucje, które potwierdzają tę propagandę.
Nazyfikacja jest bardziej skomplikowana niż nam się wydaje: wraz z zaangażowaniem NATO w tę wojnę zastępczą, zakon Centurii, czyli tajne stowarzyszenie ukraińskich integralnych nacjonalistów, przeniknął do sił sojuszu. We Francji jest już obecna w żandarmerii (która, nawiasem mówiąc, nigdy nie opublikowała swojego raportu na temat masakry w Buczy).
Współczesny Zachód błędnie postrzega nazistów jako przestępców, którzy dokonywali masakry głównie Żydów. To jest całkowicie fałszywe. Ich głównymi wrogami byli Słowianie. Podczas II wojny światowej hitlerowcy zamordowali wiele osób, najpierw przez rozstrzelanie, a od 1942 w obozach. Słowiańskie cywilne ofiary nazistowskiej ideologii rasowej były liczniejsze niż ofiary żydowskie (około 6 milionów, jeśli dodać do tego osoby zabite w wyniku strzelaniny i osoby zabite w obozach). Ponadto, biorąc pod uwagę, że niektóre ofiary były zarówno słowiańskie, jak i żydowskie, są one uwzględniane w obu ocenach. Po masakrach z 1940 i 1941 r. w obozach koncentracyjnych internowano około 18 mln osób wszystkich narodowości, z czego łącznie zamordowano 11 mln (1 100 000 w samym obozie Auschwitz-Birkenau).
Związek Radziecki zjednoczył się ponownie dopiero w 1941 r., kiedy Józef Stalin zawarł sojusz z Cerkwią prawosławną i zakończył masakry i internowanie polityczne („gułagi“) w ramach walki z inwazją nazistowską. Zwycięstwo nad ideologią rasową ufundowała dzisiejsza Rosja. Naród rosyjski postrzega siebie jako zwycięzcę rasizmu.
3 – Wyrzucenie Rosji z Europy
Trzecia kość niezgody między Zachodem a Rosją nie powstała przed wojną ukraińską, ale w jej trakcie. Zachód podjął różne środki przeciwko temu, co symbolizowała Rosja. Jednostronne środki przymusu (nadużywane jako „sankcje“) były oczywiście podejmowane na szczeblu rządowym, ale środki dyskryminujące były również podejmowane na szczeblu obywatelskim. W Stanach Zjednoczonych Rosjanom zakazano wstępu do wielu restauracji lub w Europie odwołano rosyjskie występy.
Symbolicznie zaakceptowaliśmy pogląd, że Rosja nie jest europejska, ale azjatycka (którą też jest częściowo). Ponownie oceniliśmy dychotomię zimnej wojny, przeciwstawiając wolny świat (kapitalistyczny i religijny) widmu totalitarnemu (socjalistycznemu i ateistycznemu), w przeciwieństwie do wartości zachodnich (indywidualistycznych) i azjatyckich (wspólnotowych).
Za tą zmianą ponownie pojawiają się ideologie rasowe. Trzy lata temu zauważyłem, że projekt New York Timesa z 1619 r. i przebudzona retoryka prezydenta Joe Bidena są w rzeczywistości, być może nieświadomie, odwrotnym przeformułowaniem rasizmu. Zauważam, że dziś prezydent Donald Trump podziela tę samą analizę co ja i systematycznie cofa wszystkie przebudzone innowacje swojego poprzednika. Ale szkody zostały wyrządzone: w zeszłym miesiącu mieszkańcy Zachodu zareagowali na odkrycie chińskiego DeepSeek, zaprzeczając, jakoby Azjaci mogli wynaleźć takie oprogramowanie, a nie je kopiować. Niektóre agencje rządowe zakazały tego nawet swoim pracownikom, co jest niczym innym jak potępieniem „yellow danger“.
4 – Wniosek
Obecne negocjacje koncentrują się na tym, co jest bezpośrednio namacalne przez opinię publiczną: na granicach. Najważniejsze jest jednak co innego. Aby żyć razem, nie możemy zagrażać bezpieczeństwu innych i uznawać ich za równych sobie. Jest to o wiele trudniejsze i nie dotyczy tylko naszych rządów.
Z rosyjskiego punktu widzenia intelektualna geneza trzech badanych wyżej problemów leży w anglosaskim odrzuceniu prawa międzynarodowego. Podczas II wojny światowej amerykański prezydent Franklin D. Roosevelt i brytyjski premier Winston Churchill zgodzili się na szczycie atlantyckim, aby po wspólnym zwycięstwie narzucić swoje prawa reszcie świata. Dopiero pod naciskiem ZSRR i Francji przyjęły statuty ONZ, ale nadal ich nie przestrzegały i zmusiły Rosję do bojkotu organizacji, gdy odmówiono Chińskiej Republice Ludowej prawa do zasiadania w niej. Świetlistym przykładem dwoistości Zachodu jest Państwo Izrael, które depcze setki uchwał Rady Bezpieczeństwa, Zgromadzenia Ogólnego i opinie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. W związku z tym 17 grudnia 2021 r., gdy na Ukrainie szykowała się wojna, Moskwa zaproponowała Waszyngtonowi, aby temu zapobiec, podpisanie dwustronnego traktatu dając gwarancje pokoju. Celem tego tekstu było, nic więcej, nic mniej, aby Stany Zjednoczone porzuciły świat „oparty na zasadach “ i dostosowały się do prawa międzynarodowego. Prawo to, które Rosjanie i Francuzi wyobrażali sobie tuż przed I wojną światową, polega jedynie na dotrzymywaniu słowa w oczach opinii publicznej.
Westerners and the conflict in Ukraine wyszedł 18.2.2025 na voltairenet.org.
ZGŁOŚ NADUŻYCIE