Rok 2025 staje się rokiem kluczowym dla ludzkości, ponieważ napięcia geopolityczne, gospodarcze i społeczne osiągają bezprecedensowy poziom – pisze Phil Broq.
Mnożą się konflikty zbrojne od Ukrainy po Bliski Wschód, a powstanie krajów BRICS i rosnąca izolacja Zachodu na nowo definiują porządek świata. Na tym tle mocarstwa światowe stojące w obliczu kryzysów wewnętrznych i walk o władzę podejmują strategie natrętnej dominacji technologicznej kosztem wolności jednostki. Technologie nadzoru, eskalacja zagrożeń nuklearnych i militaryzacja społeczeństw wskazują na przyszłość, w której opór może stać się niemożliwy. Ludzkość staje przed kluczowym i żywotnym wyborem poddania się nowemu porządkowi świata, na którego czele stoją psychopaci nie ceniący życia, lub przeciwstawienia się, prawdopodobnie śmierci, zanim będzie za późno na ocalenie przyszłych pokoleń.
Nie trzeba być wróżbitą, żeby zdać sobie sprawę, że u zarania tego nowego roku cały świat znalazł się w epoce geopolitycznych i gospodarczych zawirowań o niespotykanej dotąd skali, dzięki apatycznym bankierom, którzy finansują wszystkie nękające nas bolączki. Konflikty militarne, wojny gospodarcze, rosnące napięcia międzynarodowe, manipulacja informacją i masowa inwigilacja, przyjmują wymiary wykraczające daleko poza tradycyjne granice konwencjonalnych konfrontacji. Ten niepewny obraz jest tym bardziej niepokojący, że przedmiotowe problemy grożą przedefiniowaniem świata, jaki znamy, a nawet posunięciem się tak daleko, że zagrażają przyszłości samej ludzkości.
III wojna światowa już się rozpoczęła, ale jej pola bitwy nie ma już w okopach. Konfrontacje toczą się obecnie na rynkach finansowych, w walutach i przepływach informacji. Konfrontacja Stanów Zjednoczonych i Chin w sprawie dedolaryzacji symbolizuje walkę o hegemonię gospodarczą. Sankcje gospodarcze mnożą się, sojusze są poddawane ponownej ocenie, a świat pogrąża się w coraz większym chaosie, a ceny gwałtownie rosną, niedobory towarów i niestabilność społeczna dotykają wszystkich kontynentów. Na tle tej wojny gospodarczej globalne elity, skupione wokół Forum w Davos i projektu „Great Resetu“, podsycają płomienie globalnych rozłamów. Ich program odbudowy świata, daleki od łagodzenia napięć, wręcz przeciwnie, uwydatnia powszechny gniew, który grozi pochłonięciem wszystkiego. W tej totalnej wojnie wyłania się także nowe pole bitwy w cyberprzestrzeni. Cyberataki, szpiegostwo cyfrowe i manipulacja informacją stają się podstawową bronią w globalnej konfrontacji, która ma miejsce na naszych zdumionych oczach. Jednak realne niebezpieczeństwo dla Francji, a także dla innych krajów zachodnich, na czele których stoją zdegenerowani młodzi przywódcy, może pochodzić od wewnątrz. W miarę pogłębiania się podziałów społecznych i gospodarczych w poszczególnych krajach wybucha bunt, a porządek świata utrzymywany przez przemoc policji i korupcję prawną słabnie pod rosnącą presją powszechnego gniewu, który jest gotowy do eksplozji.
W centrum tych kryzysów wciąż znajdują się ci sami światowi przywódcy polityczni i gospodarczy, których celem w coraz większym stopniu wydaje się być całkowita i tyrańska dominacja kosztem wszelkich zasad demokracji i suwerenności narodów. Jednak projekt globalistyczny, wspierany przez mocarstwa zachodnie pod przewodnictwem młodych przywódców WEF z żelazną pięścią, spotyka się z rosnącym sprzeciwem, w miarę jak kraje wschodzące i bloki alternatywne, takie jak BRICS, utwierdzają się w pozycji nowych mocarstw. Jednak ta walka o globalną hegemonię może doprowadzić do fragmentacji świata, jeśli nie jego zniszczenia, co może mieć katastrofalne skutki dla coraz bardziej niepewnej przyszłości pod względem żywotności.
Na przykład konflikt na Ukrainie, który początkowo wydawał się być izolowanym kryzysem regionalnym w 2014 r., pod wpływem dotacji Sorosa i dotacji unijnych – i motywowany przez umierające, ale agresywne NATO – szybko przerodził się w podłą konfrontację o niespotykanej skali, która próbuje na nowo zdefiniować równowagę sił w skali globalnej. To, co mogło i powinno pozostać lokalną wojną, stało się bezpośrednią konfrontacją pomiędzy głównymi potęgami bankowymi, które zawsze finansowały zachodni terroryzm przeciwko Rosji, zaostrzony przez masowe dostawy broni, coraz ściślejszy sojusz wokół NATO i rosnące napięcia gospodarcze, aby zapobiec zjednoczeniu prawdziwej Europy, od Francji po Rosję, przez dziesięciolecia bete noire hegemonii amerykańskiej i anglosaskiej.
Ukraina nie jest już tylko spornym terytorium, ale prawdziwym laboratorium wojny technologicznej, gdzie drony, systemy sztucznej inteligencji, wojskowe biowirusy i futurystyczna broń, zmieniają wszystkie zasady rozmieszczenia wojsk, gdzie dozwolone są wszystkie brudne sztuczki. Podczas gdy liczba ofiar śmiertelnych stale się mnoży, jednocześnie automatyzacja walk zdystansowała decydujących agentów od namacalnych okropności wojny (bankierzy i generałowie są nadal dobrze chronieni, ale przymusowo werbowani żołnierze umierają obecnie setkami tysięcy) i stworzył niemal nieludzką depersonalizację konfliktu. Wojna ta nie ograniczała się jednak do granic Europy Wschodniej.
Tysiące kilometrów dalej, na Pacyfiku, tworzy się nowe ognisko napięcia. Eskalacja działań wojennych między Koreą Północną, Japonią i mocarstwami zachodnimi grozi wywołaniem globalnego pożaru. Pjongjang kontynuuje programy nuklearne i międzykontynentalne rakiety oraz otwarcie przeciwstawia się Zachodowi i jego sojusznikom. Tokio, w obliczu rosnącej agresji ze strony Chin i niebezpieczeństwa ze strony Korei Północnej, uruchamia program zbrojeniowy bezprecedensowy od czasów II wojny światowej. Ta atmosfera globalnej eskalacji jest jedynie przejawem szerszej dynamiki, w której Stany Zjednoczone i ich sojusznicy za wszelką cenę starają się zachować słabnącą hegemonię, mnożąc skandaliczne konfrontacje i nienaturalne sojusze finansowane przez CIA i Fed. Podobnie jak działania Tsahala, którego ohydne działania i codzienne zbrodnie wojenne, w których mordowane są dzieci oraz bombardowane szpitale i szkoły, filmowane i publikowane w Internecie na Youtube, są tak obrzydliwe, że chce je wyrzygać. Całość jest posypana arogancją i pogardą, które zdjęły maski tych krwiożerczych morderców w jarmułkach.
Konflikt izraelsko-palestyński, daleki od zwykłego sporu terytorialnego między osadnikami z Europy Środkowej a prawdziwymi Semitami broniącymi swojej ojczyzny, nabrał fundamentalnego wymiaru geopolitycznego w kontekście obecnych napięć globalnych, po prostu po to, aby zachować hegemonię, a tym samym niezbędną ropę naftową do USA. Kolonialistyczny projekt Państwa Izrael z jego planem „Great Israel“, opierający się na bezwstydnych kłamstwach o wyższości, ma na celu poszerzenie jego granic kosztem arabskich sąsiadów. Ich przedsiębiorczy pseudo-biblijny „messianismus“ został zredukowany do zwykłego napadu z bronią w ręku na strategiczną ziemię, nasilający się w postaci brutalnych represji i systematycznego ludobójstwa w Gazie, a obecnie w całym regionie. Osiedla izraelskie nie istniałyby, gdyby nie były wspierane przez mocarstwa zachodnie, zwłaszcza Stany Zjednoczone i Unię Europejską, które zapewniły legitymację medialną, a przede wszystkim środki militarne umożliwiające utrzymanie tej agresji przez ponad 100 lat (Balfour-1917). Masakry ludności cywilnej, systematyczne niszczenie infrastruktury i wymazywanie tożsamości palestyńskiej w Gazie i na Zachodnim Brzegu to kluczowe elementy strategii eksterminacji i przymusowych wysiedleń, mającej na celu przymusowe przejmowanie obcego mienia.
Ta polityka spalonej ziemi, na której Izrael, przy wsparciu mocarstw imperialistycznych, stara się ustanowić swój porządek światowy poprzez przemoc i dominację, odzwierciedla także celowe wysiłki mające na celu udaremnienie powstania nowej wielobiegunowości, której ucieleśnieniem jest pojawienie się BRICS i dojście do władzy Władimira Putina, a ostatecznie przeciwstawienie się hegemonicznym ambicjom Ameryki. Ta geopolityczna dynamika nie jest jednak tylko próbą zdobycia władzy geostrategicznej, ale pragnieniem całkowitego zniszczenia starego porządku.
Zglobalizowane siły, na czele z zachodnimi elitami, nie dążą już do zwycięstwa w wojnach, lecz do zniszczenia wszelkich śladów cywilizacji w jej obecnej formie w celu ustanowienia nowego porządku świata opartego na dozorze technologicznym i absolutnej kontroli ludności. Ten proces demontażu starożytnego świata przy pomocy wojny totalnej, bombardowania stanowisk archeologicznych, eksterminacji wielowiekowych grup etnicznych, dezinformacji i manipulacji ludzką świadomością ma na celu uniemożliwienie jakiejkolwiek formy oporu, ustanawiając w ten sposób erę totalnej dominacji, w której wolności jednostki oraz genealogiczne i historyczne korzenie zostaną wykarczowane na rzecz technokratycznego systemu globalnej inwigilacji i kontroli.
I w tym globalnym kontekście inne widmo czai się niebezpiecznie w postaci próby kataklizmu nuklearnego. Wpędzeni w kąt i zdeterminowani, by utwierdzić swoją władzę w obliczu Rosji, Chin i Korei Północnej - NATO i USA wydają się, w logice ciągłej prowokacji, porzucić odstraszanie na rzecz logiki rywalizacji militarnej, w której Rosjanie wielokrotnie demonstrowali swoją przytłaczającą wyższość. Tak więc każdy nowy pokaz siły przez tę oś zachodniego zła, każde błędne obliczenie, każda prowokacja, otwarcie popełniana od ponad trzech lat, przybliża ludzkość do ostatecznego chaosu. Pytanie, które się dzisiaj pojawia, dotyczy gotowości. Bo czy my, ludzie, którzy stali się zakładnikami tych bezpaństwowych sił bankowych i tych nietrzeźwych zabójców, jesteśmy gotowi stawić czoła tej wyniszczającej rzeczywistości i powstać przeciwko naszym przywódcom, czy też nadal będziemy przymykać oczy na to rosnące zagrożenie, w którym stawką jest nie tylko nasza przyszłość, ale także życie naszych dzieci?
Jednocześnie powstanie krajów BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki) stanowi punkt zwrotny w kierunku wielobiegunowego świata, w którym wschodzące mocarstwa na nowo definiują zasady gry gospodarczej i politycznej. Rosnące napięcie między Stanami Zjednoczonymi a ich europejskimi sojusznikami ujawnia strategiczną dysproporcję osłabiającą jedność bloku zachodniego w obliczu przeciwników zdeterminowanych do wykorzystania tych pęknięć. Nie ma wątpliwości, że reelekcja Władimira Putina w 2024 r. stanowiła ważny punkt zwrotny dla Rosji i globalnej równowagi geopolitycznej, pozbawiając zwykłych graczy arogancji. Przy poparciu społecznym i rekordowej frekwencji Putin wyłonił się jako przywódca Rosji, która jest w stanie odpowiedzieć na równi z otwartą konfrontacją ze zdegenerowanym Zachodem, odkładając na bok złudzenia co do wielkości BlackRock i NATO a także demonstrując swoją spokojną siłę, zwłaszcza w kontekście wojny na Ukrainie. Ponieważ im bardziej ukraińskie kontrofensywy zawodzą, tym więcej pieniędzy traci BlackRock, a NATO legitymację, nasi europejscy przywódcy pokazują, czym są, i oczywiście mafijny rząd Zełenskiego słabnie, podczas gdy pozycja Rosji się konsoliduje. Wyczerpana konfliktami Ukraina staje się symboliczną areną, wydobywającą na światło dzienne prawdziwych organizatorów wszelkich światowych niepokojów w wojnie, której stawka wykracza daleko poza jej granice.
Na tle tych globalnych wstrząsów aresztowanie Pawła Durowa, twórcy Telegramu, próba nałożenia przez Unię Europejską kagańca „X“ Elona Muska, zakaz zagranicznych mediów, takich jak RT i Sputnik, aresztowanie „sygnalistów“ we Francji i kontrola Google nad Internetem, są dowodem paniki tych przywódców, którzy nie są w stanie prowadzić swojej nikczemnej polityki bez strachu i przymusu. Aresztowania te symbolizują zaostrzenie autorytarnych reżimów na całym świecie, dążących do kontrolowania wszelkich narracji informacyjnych, co jest równie istotne jak same terytoria, ponieważ ujawnienie prawdy o ich działalności stanowi bezpośrednie zagrożenie dla światowych elit politycznych. Przede wszystkim jednak jest to represyjne ostrzeżenie dla wszystkich, którzy kwestionują oficjalną narrację tej krwiożerczej kasty. W czasie, gdy dezinformacja państwa i wszechobecny nadzór kształtują naszą rzeczywistość, istotne jest zakwestionowanie prawdziwego celu tej kontroli informacji. Czy chodzi jedynie o ustanowienie całkowitej dominacji nad sumieniem i wolnościami ludu, czy też chcą oni przede wszystkim zapobiec ujawnieniu się dowodów ich występków, które nieuchronnie doprowadziłyby ich przed plutony egzekucyjne tak jak Ceausescu?
A powrót Donalda Trumpa do Białego Domu, wywołujący widoczną panikę wśród tej kasty globalistów gotowych zrobić wszystko, aby pozostać w cieniu, może jeszcze pogorszyć sytuację i skłonić nas do podjęcia decyzji o przyjęciu polityki spalonej ziemi i poświęceniu całego świata, jeśli nie będą w stanie go kontrolować. Rzeczywiście, to równoważenie nie tylko przerysowuje globalne sojusze i wzmacnia gospodarczą i strategiczną porażkę Europy, która znalazła się obecnie pomiędzy dwoma biegunami o sprzecznych ambicjach, ale także ujawnia koła zębate i graczy, które kształtują nasz współczesny świat od ponad 200 lat.
Przewidywanie, że „następna wojna będzie nuklearna, wydaje się być coraz mniej science fiction i coraz większą rzeczywistością. Świat balansuje na ostrzu noża i każdy pokaz siły, czy to na wodach u wybrzeży Tajwanu, na równinach ukraińskich, czy w napięciu w Zatoce Perskiej, wydobywa na światło dzienne moment, w którym odstraszanie ustępuje miejsca czystej zagładzie. A ich niszczycielskie konsekwencje dla ludności i infrastruktury pokazują, że wojna nuklearna nie będzie tylko hollywoodzkim Armagedonem, ale brutalną przemianą naszego życia. Dlatego w obliczu tego zagrożenia najważniejsza jest gotowość i należy poważnie rozważyć konkretne rozwiązania ograniczające zagrożenia, takie jak schrony przeciwradiacyjne, dostawy żywności i strategie przetrwania. Ale czy nawet w tym przypadku zadowalamy się stwierdzeniem, że odstraszanie zawiodło, czy też jesteśmy gotowi podjąć kroki, aby zapobiec wojnie nuklearnej, wieszając osoby odpowiedzialne za to mesjańskie fiasko ludzkości?
Centralizacja władzy i autorytarny kierunek ucieleśniony we Francji przez możliwe zastosowanie przez Macrona art. 16, reformy gospodarcze mające na celu destabilizację fundamentów kraju oraz plany fragmentacji terytorialnej, odzwierciedlają światowy ruch rzucający wyzwanie państwom narodowym. Ta logika niszczenia struktur demokratycznych i absolutnej kontroli toruje drogę do ustanowienia zglobalizowanego systemu technokratycznego, w którym opór będzie prawie niemożliwy. I w tym chaotycznym kontekście zwiastującym początek 2025 roku, kraje takie jak Francja, ale także wszystkie kraje uczestniczące w tej mafijnej Unii Europejskiej, znajdują się na decydującym rozdrożu, stojąc przed decyzjami, które stopniowo podważają ich suwerenność i niszczą ich gospodarki, aby poddać się Stanom Zjednoczonym, oraz pod auspicjami Macrona, którego nielegalność nie budzi już wątpliwości.
Niedawne inicjatywy, takie jak dekrety zezwalające na przekazywanie akcji publicznych nieprzejrzystym podmiotom, klasyfikacja „tajnej obrony“ i nadmierna liczba poprawek 49-3, ujawniają strategię ukrytą pod pozorem legalności, ale mającą na celu dalsze osłabienie niepodległości narodowej. Plany instytucji takich jak „France Travail“ i „Agence Française de Développement“ wspierają dynamikę zależności, podczas gdy ruchy separatystyczne Sabaudii, Korsyki i francuskich terytoriów zamorskich, wyraźnie kwestionują suwerenność terytorialną. Wszystkie te elementy wpisują się w globalistyczny, antyfrancuski i antychrześcijański program mający na celu ustanowienie ponadnarodowej potęgi, równie nielegalnej, co mięsożernej.
W 2024 roku świat nie był już tylko militarnym czy dyplomatycznym polem bitwy; stał się informacyjnym, gospodarczym cyberpolem bitwy, na którym każda decyzja, każdy ruch, każda interakcja może mieć radykalne konsekwencje dla przyszłości ludzkości. W obliczu tego egzystencjalnego zagrożenia cywilny ruch oporu próbuje się zorganizować, ale napotyka skorumpowaną machinę medialną, dostosowaną się do oficjalnego dyskursu, oraz policję, która stała się milicją aroganckich tyranów. Dezinformacja, manipulacja faktami i marginalizacja głosów dysydentów stają się przeszkodą w odzyskaniu naszej suwerenności i wolności. Jednakże świadomość zbiorowa pozostaje kluczową dźwignią zapobiegającą tej zaprogramowanej dekonstrukcji.
Rok 2025 wisi na horyzoncie jako decydujący punkt zwrotny w historii ludzkości, kiedy napięcia geopolityczne, wewnętrzne walki o władzę i zagrożenia egzystencjalne zbiegają się, tworząc jeden z najczarniejszych obrazów. Nasza cywilizacja jest na skraju upadku, pogrążona w bezprecedensowej wojnie gospodarczej, informacyjnej, klimatycznej i militarnej, w której wielkie mocarstwa walczą na wszystkich frontach, aby zapewnić sobie kontrolę nad naszą przyszłością. Ukraina, Bliski Wschód, powstanie Chin, ingerencja potęg finansowych w wewnętrzne procesy państw i radykalizacja karygodnej polityki Izraela - wszystko to świadczy o coraz bardziej wywróconym świecie, w którym ludzkość nie wydaje się już szukać pokoju, ale raczej o zniszczeniu naszych podstaw cywilizacyjnych. Widmo wojny nuklearnej, światowy kryzys ekologiczny i gospodarczy oraz wewnętrzne starcia w społeczeństwach na tle społecznych punktów zwrotnych jeszcze bardziej pogarszają sytuację.
W centrum tego zamieszania znajduje się dystopijna przyszłość, w której suwerenność narodów i wolności jednostki zostają zredukowane do zera. Pytanie brzmi, czy ludzkość może oprzeć się tej piekielnej maszynerii dominacji, czy też pozwoli się wchłonąć nieodwracalnemu procesowi dehumanizacji. Ogólnie rzecz biorąc, rok 2025 wydaje się jednym z najgorszych, jakie kiedykolwiek znała ludzkość. To kluczowy moment, w którym wybory ludzkości zadecydują, czy popadniemy w całkowity chaos, czy też uda nam się odwrócić sytuację.
Czas ucieka i w obliczu tego zagrożenia należy teraz wybrać między poddaniem się a oporem. Ale czy nadal będzie można się bronić, uwięziwszy przywódców i odpowiedzialnych za to szaleństwo, zanim będzie za późno?
2025: ULTIMATUM POUR L'HUMANITE wyszedł 29.12.2025 na jevousauraisprevenu.blogspot.com.
ZGŁOŚ NADUŻYCIE