Donald Trump jest pierwszym byłym prezydentem USA, który został skazany za przestępstwo pisze Andrew Neil.

Jednogłośnie ława przysięgłych w Nowym Jorku uznała go winnym wszystkich 34 zarzutów za próbę nielegalnego ukrycia płatności 130 tys. dolarów na rzecz gwiazdy porno Stormy Daniels. Miało to być na kilka dni przed wyborami prezydenckimi w USA, aby stłumić skandal seksualny, który, jak się obawiał, może zrujnować jego kampanię prezydencką w 2016 roku.

Zapłata pieniędzy za milczenie nie była sama w sobie nielegalna, ale prokuratura z powodzeniem twierdziła, że miała na celu wywarcie wpływu na wynik wyborów – co stanowi naruszenie prawa wyborczego i według oskarżycieli podstawowe przestępstwo.

Jest to bardzo kontrowersyjny obszar – zwłaszcza, że w sądzie prawie nic nie słychać o naruszeniu ustawy o kampanii wyborczej – i dlatego wyrok skazujący zostanie natychmiast uchylony. Obrońcy Trumpa mają 30 dni na złożenie apelacji.

Wina z 34 zarzutów brzmi gorzej niż jest. Odnosi się tylko do liczby rat, które Trump przekazał, aby jego ówczesny prawnik i oślizgły fixer Michael Cohen otrzymał zapłatę jako nagrodę dla Daniels.

Prokuratura przekonująco twierdziła, że Trump i jego ludzie ukryli te płatności, aby ukryć ich prawdziwy cel. Jednak zgodnie z prawem nowojorskim fałszowanie dokumentacji księgowej w księgach firmowych jest tylko wykroczeniem lub mniej poważnym przestępstwem.

Dopiero powiązanie tych płatności z naruszeniem ustawy o finansowaniu kampanii wyborczej sprawiło, że cała sprawa stała się zwykłym przestępstwem. Dla wielu obserwatorów związek ten jest bardzo słaby. W trakcie procesu prawie się o niej nie mówiło i nikt nie wskazywał, że taki związek w ogóle istnieje.

Ci, którzy ślinią się na perspektywę pójścia Trumpa do więzienia, będą musieli uzbroić się w cierpliwość.

Trump nie pozostanie w areszcie śledczym do czasu ogłoszenia wyroku. Była to zbrodnia białych kołnierzyków, w którą zamieszany był człowiek bez uprzedniego wyroku skazującego. Więzienie byłoby niezwykłym rezultatem.

Ale to był niezwykły proces.

Wyrok zostanie ogłoszony dopiero 11 lipca, a Trumpowi grozi do czterech lat więzienia w zawieszeniu.

Ale nawet jeśli sędzia orzeknie karę więzienia, od wyroku skazującego zostanie wniesiona apelacja, a Trump pozostanie na wolności do czasu zakończenia procesu apelacyjnego.

To zajmie dużo czasu – miesięcy, jeśli nie lat – na pewno wystarczająco długo, aby Trump mógł prowadzić kampanię prezydencką aż do listopadowego dnia wyborów.

Wyrok zostanie ogłoszony na cztery dni przed rozpoczęciem kongresu republikanów w Milwaukee, na którym Trump zostanie ukoronowany jako kandydat Partii Republikańskiej.

Do tego czasu prezydent Biden regularnie określa go mianem „skazanego przestępcy”. Może to zaszkodzić niezależnym wyborcom i republikanom, którzy nie są członkami MAGA. Nie zmieni to jednak jego elektoratu.

Wkrótce po ogłoszeniu wyroku strona internetowa kampanii Trumpa upadła, taki był ruch, który próbował wysyłać datki.

W kilka minut po ogłoszeniu wyroku Trump oświadczył, że jest to „zmanipulowany” proces i „wstyd”. Staje się ofiarą politycznego polowania na czarownice zorganizowanego przez demokratycznego Departamentu Sprawiedliwości, demokratycznego sędziego, demokratycznego prokuratora Manhattanu i demokratyczną ławę przysięgłych w Nowym Jorku.

Było wystarczająco dużo dziwnych rzeczy w związku z oskarżeniem, aby było to uzasadnione.

Sędzia Juan Merchan, który ma wyłączny głos w wydawaniu wyroków, był postrzegany przez wielu (i nie tylko przez zwolenników Trumpa) jako nieproporcjonalnie stronniczy, regularnie odrzucający argumenty obrony i prawie zawsze stawał po stronie oskarżenia.

Trump nie pomagał mu, atakując go regularnie. Wyroki Merchana i kontrowersyjne prowadzenie sprawy będą podstawą apelacji.

Na razie jednak, aż do dnia wyborów, prawo schodzi na dalszy plan, a na czoło wysunęła siepolityka.

Ameryka będzie musiała zdecydować, czy Trump, jak będą go piętnować jego przeciwnicy i wrogowie, jest skazanym przestępcą, niezdolnym do pełnienia jakiejkolwiek funkcji publicznej, nie mówiąc już o najwyższym w kraju. Albo przez kogoś poważnie oszukanego przez upolityczniony system prawny, który podważa wiarygodność amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości i czyni go bardziej republiką bananową niż rozwiniętą demokracją.

Kampania Bidena już teraz twierdzi, że wynik pokazuje, że w Ameryce nikt nie stoi ponad prawem.

Ludzie Trumpa będą twierdzić, że zawiłe luki prawne niezbędne do tego, aby wykroczenie stało się przestępstwem, zostały stworzone specjalnie dla Trumpa i nigdy nie zostałyby użyte przeciwko komukolwiek innemu.

Przy obecnych kwaśnych nastrojach w Ameryce nie wykluczam, że odbije się to na korzyść Trumpa.

Bez względu na to, jak sprawiedliwy będzie werdykt ławy przysięgłych, będzie napompowany jak nigdy dotąd. Podobnie jego zwolennicy. Wybory prezydenckie w 2024 roku właśnie się rozpoczęły.

The presidential election has just caught fire: ANDREW NEIL's expert instant analysis of Trump's explosive guilty verdict - and why the real battle for the soul of America begins NOW wyszedł 31.5.2024 na dailymail.co.uk.