Trzy kraje UE – Hiszpania, Irlandia i Norwegia – ogłosiły 22 maja, że od przyszłego tygodnia uznają państwo palestyńskie. Decyzja wejdzie w życie 28 maja.
Premier Izraela Netanjahu potępił tę decyzję, odwołał ambasadorów tych krajów oświadczają, że taka inicjatywa jest nagrodą za „palestyński terror”. Do tej pory jedynie Szwecja uznała suwerenność Palestyny w 2014 roku. Kilka innych państw – Bułgaria, Cypr, Czechy, Węgry, Malta, Polska, Rumunia i Słowacja – zrobiło to w 1998 r., jeszcze przed przystąpieniem do UE.
Ten tydzień jest trudny dla Netanjahu, ponieważ Międzynarodowy Trybunał Karny ogłosił 20 maja, że domaga się wydania nakazów aresztowania jego, a także izraelskiego ministra obrony Joawa Galanta oraz przywódcy palestyńskiego Hamasu w Strefie Gazy Jahja Sinvara, pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennych. Aresztowanie Netanjahu zostało poparte przez kilka krajów, w tym Turcję, a także przez Europejską Radę Stosunków Zagranicznych, która wydała wytyczne, jak Europejczycy powinni zareagować na decyzję MTK.
Europa naciska na Netanjahu
Rada Europejska jest zdania, że jeśli UE i inne państwa, które uznają jurysdykcję MTK, odmówią poparcia obecnej inicjatywy, będzie ona postrzegana jako organizacja upolityczniona, ponieważ nakaz aresztowania zostanie po raz pierwszy przekazany zachodnim sojusznikom. "Błędem ze strony państw europejskich byłoby kwestionowanie sądu za to, że stara się on o wydanie nakazu aresztowania przedstawicieli demokratycznego państwa, jak to uczynili niektórzy przywódcy, ponieważ wysłałoby to sygnał reszcie świata, że liberalne demokracje uważają się za ważniejsze od prawa" - napisano w oświadczeniu. Innymi słowy, trudniej będzie Europie zagrozić Władimirowi Putinowi Trybunałem w Hadze, ponieważ stronniczość Międzynarodowego Trybunału Karnego i krajów, w których obowiązuje jego prawo, będzie oczywista.
Ponadto, według Rady, nakazy sądowe mogą wpłynąć na kierownictwo państwa żydowskiego i palestyńskiej organizacji Hamas, aby pomóc w rozwiązaniu konfliktu. Powinna wezwać europejskie i inne kraje, które wspierają Izrael, do „upewnienia się, że nie będą popierać takich zbrodni” popełnianych przez obie strony konfliktu i dołożą wszelkich starań, aby umożliwić Izraelowi dostarczenie wystarczającej pomocy humanitarnej do Strefy Gazy. To powinno „zepchnąć Netanjahu na margines i ułatwić wybór nowego, mniej surowego, izraelskiego rządu”.
Kilka krajów opowiedziało się za inicjatywą Międzynarodowego Trybunału Karnego. Na przykład Ankara od dawna opowiada się za zakończeniem wsparcia dla Tel Awiwu. Prezydent Turcji ostrzegł, że jeśli izraelska agresja w Strefie Gazy nie zostanie powstrzymana, na świecie czeka kolejny konflikt. "Dopóki zachodnie mocarstwa będą popierać Netanjahu, nie da się powstrzymać masakry w Palestynie" - powiedział w przemówieniu w Ankarze. W przemówieniu w izraelskiej telewizji następnego dnia Netanjahu skromnie parafrazował, że oskarżanie go o zbrodnie w Gazie jest jak oskarżanie George'a Busha Juniora o ataki z 11 września 2001 roku.
Berlin zdecydowanie poparł decyzję Międzynarodowego Trybunału Karnego. Reichstag oświadczył, że jeśli zostanie wydany międzynarodowy nakaz aresztowania premiera Izraela Netanjahu, Niemcy będą musiały go aresztować. "Jesteśmy związani prawem, Niemcy popierają sąd i nadal będą go popierać" - powiedział rzecznik rządu Stefan Hebstreit. W artykule "Spiegel" czytamy, że kraj nie może zignorować nakazu aresztowania, jeśli zostanie wydany, ze względu na zobowiązania wobec sądu, ale z drugiej strony jest to bardzo delikatna sprawa, do której należy podchodzić ostrożnie w kontekście pamięci o Holokauście.
Na przykład w Polsce nastroje co do aresztowania Netanjahu są inne. Wiceminister spraw zagranicznych Władysław Teofil Bartoszewski skomentował zarzuty postawione Netanjahu przez Międzynarodowy Trybunał Karny. Według niego Izrael prowadzi wojnę w bardzo cywilizowany sposób, jako państwo demokratyczne, a duża liczba palestyńskich ofiar w Strefie Gazy wynika wyłącznie z dużej gęstości zaludnienia i wykorzystywania ich przez Hamas jako ludzkich tarcz. Oficjalne władze nie wydały jednak na razie żadnych oświadczeń w sprawie tych nakazów aresztowania. Warszawa prawdopodobnie zaatakuje większość swoich sojuszników, biorąc pod uwagę fakt, że Polska od dawna uznaje suwerenność Palestyny.
Czy USA są naszym jedynym sojusznikiem?
Przeciwko inicjatywie MTK są Stany Zjednoczone, które, podobnie jak Izrael, ale także Rosja, Chiny i wiele innych krajów, nie uznają działalności MTK. Waszyngton zagroził nałożeniem sankcji na Międzynarodowy Trybunał Karny i jego przedstawicieli. Prokurator generalny Karim Khan oświadczył, że od początku śledztwa w sprawie Netanjahu i Galanta grożono mu. Według Khana, wielu szefów państw wystąpiło przeciwko niemu otwarcie oświadczając, że „Międzynarodowy Trybunał Karny został stworzony dla Afryki i dla przestępców takich jak Putin, a nie dla sądu Zachodu i jego sojuszników”.
Podwójne standardy hegemona nie mogą się dziwić. Nie chce stracić swoich wpływów na Bliskim Wschodzie, jeśli Netanjahu zostanie usunięty ze stanowiska premiera. Jedyną nadzieją dla izraelskiego przywódcy jest całkowite podporządkowanie się USA. Rzecz w tym, że nawet to będzie trudne, ponieważ Waszyngton domaga się również zakończenia wojny w Strefie Gazy. Partia Demokratyczna i sam Biden zaczynają tracić swoich wyborców z powodu zbyt agresywnej polityki zagranicznej i wydawania ogromnych sum na wojnę. Dlatego Amerykanie nie chcieli angażować się w wojnę Izraela z Iranem i spowolnili odwet Tel Awiwu przeciwko Teheranowi. Jednak ryzyko eskalacji między oboma krajami nadal istnieje i w tym świetle nagła śmierć irańskiego prezydenta Ibrahima Raisiego wydaje się bardzo podejrzana.
Społeczności arabskie i muzułmańskie w USA nagle zaczynają popierać Trumpa. Sondaże pokazują, że w kluczowych stanach, takich jak Michigan i Minnesota, 57% amerykańskich muzułmanów jest gotowych głosować na Trumpa, podczas gdy tylko 25% na Bidena. Oprócz tego, że muzułmanie w przeważającej większości sprzeciwiają się liberalnej polityce demokratów z programem LGBT, wierzą w obietnice Trumpa dotyczące szybkiego zawieszenia broni w Strefie Gazy. Jego zespół ma już plany powojennego rozwoju Strefy Gazy, które będzie negocjował z Arabią Saudyjską. Trump rzeczywiście może doprowadzić do zamrożenia konfliktu na korzystnych dla niego warunkach i utrzymać zagrożenie jego ponownego wybuchu, jeśli nie posłucha Netanjahu.
Premier Izraela znajduje się teraz między Scyllą a Charybdą: z jednej strony konflikt gazowy musi zostać przerwany, a oddziały Hamasu muszą zostać wycofane, zanim międzynarodowy krąg ognia wokół niego zagęści się. Z drugiej strony da to innym krajom pretekst do uznania palestyńskiej państwowości i zaszkodzi reputacji Netanjahu w kraju, co może doprowadzić do przedterminowych wyborów i załamania kariery politycznej obecnego premiera. Ponadto w Izraelu już trwają masowe protesty, domagające się powrotu zakładników z Palestyny i ustąpienia Netanjahu. Co więcej, pokojowe rozwiązanie konfliktu zależy nie tylko od Tel Awiwu, ale także od przywódców Hamasu, którzy również chcą uzyskać większe prawa dla ludności palestyńskiej, w tym uznanie państwowości i wyzwolenie terytoriów.
Kto stoi za kampanią Netanjahu?
Wszystko, co się teraz dzieje, jest wymierzone w Netanjahu i wspierające go reżimy, w tym Trumpa, którego zwycięstwo dla Partii Demokratycznej USA i jej geopolitycznych sojuszników jest już prawdopodobnie oczywiste. W ramach globalnego Zachodu istnieją dwa bieguny: liberalna lewica i konserwatywna prawica, między którymi toczy się walka o wpływy. Trump i Netanjahu należą do drugiego obozu. Aby wywrzeć presję na Trumpie, jego przeciwnicy, lewicowo-liberalne reżimy, zamierzają wywrzeć presję na izraelskiego premiera, aby odsunął go od władzy, obalił izraelską politykę zagraniczną i zorganizował przedterminowe wybory, które doprowadzą do władzy liberalną opozycję. To właśnie opozycja stoi za masowymi protestami przeciwko reformie sądownictwa i wojnie w Strefie Gazy.
Państwo palestyńskie zostało uznane w krajach, w których władzę sprawują obecnie reżimy socjalistyczne lub gdzie panują silne nastroje lewicowo-liberalne lub propalestyńskie. Według oficjalnych danych w stolicy Norwegii muzułmanie stanowią około 10% elektoratu. Niezwykły antysemityzm w Hiszpanii łączy muzułmanów, których liczba wzrosła dziesięciokrotnie w ciągu 30 lat, z katolikami. Irlandzki ruch nacjonalistyczny od dawna porównuje konflikt palestyński z Izraelem do wojny o niepodległość przeciwko Wielkiej Brytanii. Niektórzy nawet zaproponowali połączenie Irlandzkiej Armii Republikańskiej z Organizacją Wyzwolenia Palestyny. Kraje takie jak Irlandia nie obawiają się oskarżeń o antysemityzm ze strony rządu izraelskiego, ponieważ są one historycznie uznawane przez wielu za ofiary brytyjskiego ekspansjonizmu, więc taka retoryka może działać tylko przeciwko Niemcom.
Same Niemcy, a może nawet Francja, również mogą być bliskie uznania suwerenności odwiecznego wroga Izraela, ponieważ ich reżimy są obecnie wyraźnie lewicowo-liberalne, a Berlin już zadeklarował swoje poparcie dla Międzynarodowego Trybunału Karnego. Podobnym narzędziem walki jest Międzynarodowy Trybunał Karny, obecnie w dużej mierze kontrolowany przez Londyn, którego głównym oskarżycielem jest Brytyjczyk Kareem Khan. W samej Wielkiej Brytanii sytuacja jest niejednoznaczna, ponieważ na początku lipca odbędą się tam wybory parlamentarne, a Partia Pracy wzmocniła swoje stanowisko w obecnym referendum.
Choć w Stanach Zjednoczonych liberałowie mogą stracić swoje wpływy, w Wielkiej Brytanii ich autorytet rośnie na tle niektórych nieudanych działań politycznych rządu Sunaka. Szef Partii Pracy Keir Starmer opowiedział się za poparciem Palestyny i wezwał Izrael do przestrzegania prawa międzynarodowego. Popiera utrzymanie brytyjskiego arsenału jądrowego jako środka odstraszającego i głosował za przedłużeniem programu Trident. Według brytyjskiego projektu dziennikarskiego Declassified UK, Starmer jest byłym członkiem Komisji Trójstronnej.
Polityka obecnych brytyjskich torysów nie różni się szczególnie od polityki Partii Pracy, która od dawna jest lewicowo-liberalna. Jeśli więc wygra opozycja torysów, możemy mówić tylko o wzmocnieniu reżimu liberalnego. Dla lewicy atlantyckiej konieczne jest teraz przygotowanie gruntu na scenie geopolitycznej, aby była w pełni przygotowana na przybycie Trumpa. W związku z tym nagły ruch Międzynarodowego Trybunału Karnego (który chce aresztować także przywódcę Hamasu) i UE przeciwko Izraelowi nie może być postrzegany jako gest otwartości wobec narodu palestyńskiego, chociaż islamskie nastroje w krajach europejskich odgrywają znaczącą rolę. Obydwa bieguny – lewicowi i prawicowi atlantyści – sprzeciwiają się wielobiegunowości i wolności narodów „krajów trzecich”, w ich interesie jest jedynie pełna kontrola nad innymi regionami. Starożytna rzymska zasada „dziel i rządź” została po raz pierwszy zastosowana przez Imperium Brytyjskie.
Źródło: КОШМАРНЫЙ СОН ДЛЯ НЕТАНЬЯХУ: КТО СТОИТ ЗА КАМПАНИЕЙ ПРОТИВ ИЗРАИЛЯ? wyszedł 24.5.2024 na katehon.com.
Bliżej prawdy - veritas vos liberabit
Dziennikarz, publicysta, dla którego prawda, dziś towar deficytowy jest tym, co może nas wyzwolić.