Matt Broomfield o sytuacji w Serbii, gdzie górnicy walczą o swoją przyszłość.

Mały wózek z sianem blokuje drogę do ogromnej kopalni miedzi należącej do Chińczyków. Wisi na nim ręcznie malowany napis „Życie przed zyskiem”, który jest przesłaniem dla serbskiej spółki Zijin Mining, spółki zależnej chińskiego konglomeratu, która próbuje zbudować drogę przez piękną serbską wioskę do największej dziury w Europie. Miejscowe kobiety od dwóch miesięcy utrzymują 24-godzinną blokadę w proteście przeciwko groźbie zniszczenia ich domu.

Ich walka jest odważna, ale ostatecznie beznadziejna. W kompleksie Bor we wschodniej Serbii znajduje się 200 milionów ton rudy miedzi, co czyni go jednym z największych złóż tego metalu na świecie. Ze względu na jego zastosowanie w smartfonach, technologiach zielonej energii i produkcji chińskiej, popyt na ten metal gwałtownie wzrósł. Spółka Zijin, która pięć lat temu przejęła byłą serbską kopalnię państwową, odnotowała ostatnio najwyższy zysk ze wszystkich spółek działających w tym kraju. Teraz nie zamierza się wycofać.

Miejscowi mówią z lekkim zakłopotaniem lub z namacalnym gniewem z powodu braku alternatyw. „Nie lubimy dla nich pracować”, mówi 31-letni Milan, który jest zatrudniony jako kierowca ciężarówki w Zijinie, ale mimo to przyszedł wesprzeć protest. Jak powiedział Michael Jackson: "Nie dbają o nas".

„Stąd do apokalipsy”, mówi inny miejscowy, wskazując krętą drogę, która nagle kończy się na wylesionym zboczu, usianym dwujęzycznymi serbsko-chińskimi znakami ostrzegawczymi. Droga prowadzi wokół kościoła prawosławnego, który jest zamknięty, ponieważ wspiera inicjatywę wydobywczą. Ze wzgórza wyczuwa się zapach mokrego cementu i widać ogromną rurę odwadniającą, która wkrótce zatopi wioskę. Krajobraz gubi się w pustkowiu rozdrobnionych skał, ścieków i pyłu.

"Każdego dnia dochodzi do eksplozji" - mówi Milan. "Wysadzają w powietrze cały układ okresowy pierwiastków!" W regionie wielokrotnie odbywają się protesty z powodu zatrucia ołowiem, arsenem i rtęcią, poziom dwutlenku siarki 15 razy przekracza dopuszczalny limit. Sama kopalnia jest wystarczająco duża, aby pochłonąć tysiąc serbskich wiosek, a wychodzące z niej rurociągi są wypełnione brudnym styropianem. Tymczasem księżycowy krajobraz wcale nie przypomina rozproszonych billboardów przedstawiających bujne zalesianie i mało prawdopodobne, aby chwaliły się „zielonymi celami strategicznymi” Zijin. Zamiast tego Bor jest książkowym miastem korporacyjnym: chińscy menedżerowie średniego szczebla piją w restauracjach, podczas gdy miejscowi i importowani chińscy pracownicy pracują ramię w ramię w magazynach i zakładach utylizacji odpadów.

Na publicznym wiecu, w którym uczestniczyły setki mieszkańców wsi, górników i działaczy ekologicznych z całej Serbii, dwadzieścia kobiet, które poprowadziły protest, zostało powitanych jak bohaterki. Ich przesłanie jest buntownicze, ale nastroje fatalistyczne. Mówcy porównują wydobycie surowców do „walki z kolonializmem” w Kongo. „Nie jesteśmy przeciwni żadnemu przemysłowi ani żadnemu narodowi, jesteśmy przeciwni chińskiemu społeczeństwu, które przybywa tu, by nas wyzyskiwać” – mówi jedna z wieśniaczek.

Wydaje się jednak, że ewakuacja Krivelja została dokonana. Niektórzy wieśniacy zostali wykupieni, podczas gdy inni zostali zmuszeni do opuszczenia domów, które zostały już zajęte i pochłonięte przez kopalnię, bez ani grosza odszkodowania. Miejscowi uważają, że Zijin prowadzi grę na czas, starając się uczynić wioskę niezdatną do zamieszkania, tak aby można ich wypędzić jeden po drugim. Obecny protest ma zatem na celu zapewnienie układu zbiorowego, który zagwarantuje mieszkańcom równą rekompensatę pieniężną i przeniesienie się do nowej lokalizacji bliżej miasta, a nie wypędzenie ich z ziemi, której wartość maleje. Kopalni nigdy nie zamkną. Nie ma takiej możliwości" - mówi Milan. Przeprowadzka to dla nas najlepsza opcja.

Kiedy patrzymy na wieś wypełnioną głównie emerytami pijącymi piwo lub drzemiącymi przy wspólnych kadziach z gulaszem, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to Hobbit, śmiertelnie zagrożony przez przenikliwy przemysł. Jasna Tomić, członkini rady miejskiej, która przewodziła protestom w zielonej kurtce, mówi, że jej głównym zmartwieniem jest utrzymanie ducha wspólnoty w wiosce, w tym w nowych betonowych budynkach firmowych, ogdzie odejdzie, jeśli uda im się uzyskać obiecującą umowę przeniesienia z Zijin.

 "Moja rodzina mieszka tu od 170 lat w tym domu na rynku" - mówi. „Nasza tradycja musi być kontynuowana i oczekujemy, że państwo zda sobie sprawę z tego, jak ważne jest to dla nas”. Podobnie jak wielu mieszkańców, Tomić należy do mniejszości Wołochów, kurczącego się narodu pasterskiego, który przez wieki wędrował po górach Bałkanów. Stawką jest jednak coś więcej niż tradycja. Tomić mówi, że państwo serbskie jest nieobecne w negocjacjach, „chroni” firmę Zijin, a jednocześnie pozwala Chińczykom wywierać presję na poszczególnych mieszkańców wioski, aby opuścili swoją ziemię bez odpowiedniego odszkodowania.

Problemem jest nie tylko niestrudzona chińska inwestycja w Pas i Szlak prowadzący przez Bałkany do starożytnego greckiego portu w Pireusie, który Xi Jinping nazwał „smoczą głową” globalnego projektu infrastrukturalnego. W ostatnich latach Serbia była również świadkiem masowych protestów przeciwko planowanemu wydobyciu przez Rio Tinto (nie Zinc) po tym, jak ten anglo-australijski konglomerat odkrył nowy bogaty w lit minerał, nazwany serbskim dorzeczem, który planował wydobywać, aby zaspokoić rosnący popyt Unii Europejskiej na akumulatory do samochodów elektrycznych. (W międzyczasie Bałkany stają się cmentarzem porzuconych, zanieczyszczających, używanych pojazdów UE). Rząd został zmuszony do anulowania umowy z Rio Tinto, co było rzadkim ustępstwem pod naciskiem opinii publicznej, ale konglomerat nadal po cichu kupuje ziemię we wschodniej Serbii, a rząd serbski niedawno podpisał nową umowę o partnerstwie strategicznym z Komisją Europejską, która obiecuje dostęp do tych cennych zasobów litu.

„Problemem nie są sami Chińczycy: to globalizacja” – mówi Predrag, który, podobnie jak wielu lokalnych mieszkańców, spędza miesiące pracując w UE i wraca sporadycznie do domu, aby być świadkiem utraty kolejnego wydobytego złoża. „Gdyby nie oni, byłby to Rio Tinto lub ktoś inny. Towarzystwa te nie różnią się od siebie”.

Mieszkańcy sąsiedniej Macedonii Północnej oraz Bośni i Hercegowiny protestują w podobny sposób przeciwko nowym kopalniom litu i miedzi. Jednak ze względu na brak innych miejsc pracy górnicy na biednych Bałkanach Zachodnich walczą również o lepsze płace i miejsca pracy. Górnicy w Kosowie ogłosili strajk głodowy. Mieszkańcy wsi w Kryweli dają jasno do zrozumienia, że nie są przeciwni wydobyciu zasobów naturalnych jako takich, ale raczej przeciw ciągłemu odpływowi zysków z ich ziemi do kieszeni międzynarodowych konglomeratów. "Mamy wybór" - nalegał Predrag. „Możesz być dobrym pracownikiem w kopalni, dobrze wykonywać swoją pracę, ale nie musisz być niewolnikiem. ”

Trudno wyobrazić sobie przyszłe osadnictwo, które zrównoważyłoby zapotrzebowanie na pracę dla lokalnych rodzin górniczych, zachowanie kruchego środowiska i kultury oraz rosnące globalne zapotrzebowanie na ekologiczne źródła energii. Biorąc pod uwagę okoliczności, nic dziwnego, że fatalizm jest obfity. Aleksandar „Ćuta” Jovanović, który zasłynął jako przywódca protestów przeciwko Rio Tinto, a obecnie jest posłem do parlamentu serbskiego, przybył do Krivelja, aby wyrazić swoje typowo bombowe poparcie. Mówię mu, że w moim rodzinnym hrabstwie niedaleko Birmingham w XIX wieku doszło do podobnego uprzemysłowienia. "Ale przecież tam jeszcze żyją ludzie, prawda?" - odpowiada Szymon. Za pięć lat wszyscy ci ludzie odejdą.

Z jego ponurą oceną trudno się nie zgodzić. Nie ma powodu, by sądzić, że zielona rewolucja poprawi życie tych wieśniaków tak samo, jak jej przemysłowy poprzednik. Z gospodarką narodową narażoną na grabież prywatnych, zagranicznych interesów i rządem, który nie jest w stanie lub nie chce chronić swoich obywateli i środowiska, jałowe zbocza Bor dają wgląd w przyszłość Europy Wschodniej. Same samochody z sianem nie powstrzymają drapieżnych rynków Wschodu i Zachodu.

Matt Broomfield jest niezależnym dziennikarzem i współzałożycielem Rojav Information Center, wiodącego niezależnego źródła informacji w języku angielskim w północnej i wschodniej Syrii.

The European village colonised by China Serbian miners are at war with the CCP ukazał się 8.4.2024 na unherd.com.