Pyta i odpowiada Martin Jay.

Jeśli uda wam się przeboleć ataki w Moskwie lub niedawny monolog brytyjskiego ministra spraw zagranicznych, w którym wyjaśnia, jak Wielka Brytania nakłada sankcje na chińskich urzędników, pomyślcie o Unii Europejskiej jak o Kostce Rubika, która ma wszystkie ściany pomalowane jednym kolorem, ponieważ jej prawdziwa tożsamość jest tak nieprzejrzysta.

Zaledwie kilka tygodni przed własnymi wyborami – tak, ta najbardziej demokratyczna organizacja na świecie organizuje nawet wybory do własnego fałszywego parlamentu – UE ma zamiar na nowo zdefiniować siebie. Już teraz pojawiają się oznaki, że nawet przywódcy UE są zmęczeni jej słabościami i złudnymi marzeniami o jej tożsamości na arenie międzynarodowej jako geopolitycznego gracza, ale ludzie, skromni wyborcy, wkrótce powiedzą elitom rządzącym UE: zreformujcie się, albo się rozpadnijcie.

Niedawno brukselscy maniacy UE zauważyli, że kiedy wszyscy jej przywódcy zjeżdżają do szarej, przygnębionej stolicy Belgii – miasta, które wielu kojarzy się z pedofilią przemysłową, łapówkarstwem, czekoladą i sikającym jeżem – wszyscy ci pokazują, kto ostatecznie rządzi UE: państwa członkowskie.

Przynajmniej taka jest teoria. W ostatnich dniach przywódcy UE wzięli udział w posiedzeniu Rady Ministrów UE, gdzie głosowali za „potępieniem” nielegalnych osadników na Zachodnim Brzegu w Izraelu. Większość brytyjskich dziennikarzy nawet nie wie, co się dzieje. Wiele ekskluzywnych, wysoko postawionych europejskich magazynów pisało o tym, że „UE uderzyła na izraelskich osadników na Zachodnim Brzegu” lub „UE rozważa sankcje wobec brutalnych osadników”, ale w Wielkiej Brytanii i USA nie było o tym mowy.

Być może brytyjska prasa nie zrozumiała znaczenia inicjatywy przywódców UE, a nie Komisji Europejskiej czy Parlamentu?

Teoretycznie takie uprawnienia mają sami przywódcy UE. Mają asa w rękach. A kiedy decydują się na jakąś linię lub politykę, Komisja Europejska nie ma innego wyjścia, jak tylko się z nią zgodzić – co potwierdza stare bzdury o tym, że „Rada Ministrów UE jest najpotężniejszą instytucją w Brukseli”. Może tak jest. Albo było. Ale co tak naprawdę chcieli przez to powiedzieć przywódcy UE?

Po prostu sprzeciwiają się oni odrażającemu, bezkompromisowemu poparciu Ursuli von der Leyen dla ludobójstwa w Gazie i wysyłają sygnał, że przemoc żydowskich osadników kradnących ziemię Palestyńczykom jest nie do przyjęcia. Kradnijcie i rabujcie, ile się da, ale proszę, róbcie to pokojowo.

To już samo w sobie jest jasnym sygnałem, kto tak naprawdę kieruje tak zwaną „polityką zagraniczną” UE; nie hiszpański kaleka w Brukseli, inaczej znanego jako Josep Borrell. Obszar ten należy do państw członkowskich UE i od czasu do czasu należy przypominać brukselskim elitom, że to one, państwa członkowskie, z humorem drażnią unijną hierarchię, wyobrażając sobie, że są geopolityczną huśtawką z własną hegemonią.

Ale nawet jeśli są strażnikiem takiej sprawy, dokąd doprowadzą UE lub jej „członków”, skoro obaj są tak bezsilni, niezdecydowani i w końcu tchórzliwi na arenie międzynarodowej? W ostatecznym rozrachunku UE może jedynie składać oświadczenia. To wszystko. Wielokrotnie udowadnia, że jest bezsilna wobec wszystkiego, co zrobi Izrael, niezależnie od tego starego kasztana, często nazywanego „prawem międzynarodowym”.

Wezwanie przywódców UE do zaprzestania przemocy na Zachodnim Brzegu jest również wskaźnikiem tego, kto jest światową superelitą, która faktycznie kontroluje Davida Camerona lub płaci Borisowi Johnsonowi, aby, jak ostatnio, poleciał do Kijowa i walił w bęben „nie dajmy szansy pokojowi”: żydowskie pieniądze i władza.

I te żydowskie pieniądze – amerykańskie żydowskie pieniądze – które kontrolują system bankowy ONZ, giełdę federalną, Bank Światowy, MFW, Hollywood, obie amerykańskie izby polityczne i większość wielkiego amerykańskiego biznesu, obawiają się rosnącego antysemityzmu na Zachodzie. Więc informują swoich służących, aby poszli do ogrodu i znaleźli zagubioną biżuterię pani domu, podczas gdy reszta świata płonie. Priorytety.

Przywódcy UE nie spotkali się w Brukseli, aby opracować plan pokojowy, ponieważ nie otrzymali instrukcji. Nienawiść do Żydów na Zachodzie jest najważniejszym problemem, ponieważ może być cienkim końcem klina, który pozbawi władzy elity należące do Sunaka, Scholza, Macrona i innych, nie wspominając o projekcie Unii Europejskiej, który w sposób godny podziwu służy ich globalnym interesom.

I zawsze wiadomo, kiedy te potężne, ukryte elity są oburzone, że ich baza władzy lekko się trzęsie. Ich surferzy zaczynają płakać. Wystarczy posłuchać Josepa Borrella, który niedawno mówił o wojnie na Ukrainie i w Rosji.

"Nie możemy pozwolić, aby Rosja wygrała tę wojnę. W przeciwnym razie interesy USA i Europy zostaną poważnie naruszone" - podkreślił. Nie chodzi tylko o szczodrość. . . Wspieramy Ukrainę, bo kochamy Ukraińców. Leży to w naszym własnym interesie”. Mówiąc o „naszym własnym interesie”, miał oczywiście na myśli swój własny interes i interesy kilku jego kolegów z listy płac elit, co do których można się pomylić, że chodzi o samą UE. Aha, myślałeś, że mówił o Zachodzie w ogóle i jego mieszkańcach? Czy to już 1 kwietnia?

Who’s Running the EU? Big Global Corporations Which Aren’t Even European!  wyszedł 28.3.2024 na Strategic Culture Foundation.