Ten artykuł poświęcony propagandzie medialnej jest zmodyfikowaną wersją przemówienia Johna Pilgera na Światowym Festiwalu w Trondheim w Norwegii 6 września 2022 r.

Przemawiając na Festiwalu Światowym w Trondheim w Norwegii, John Pilger nakreśla historię propagandy władzy i opisuje, w jaki sposób przywłaszcza sobie dziennikarstwo w ramach „głębokiego imperializmu” i w jaki sposób może nas wszystkich złapać, jeśli na to pozwolimy.

W latach siedemdziesiątych spotkałem jedną z głównych propagandystek Hitlera, Leni Riefenstahl, której epickie filmy wychwalały nazistów. Tak się składa, że mieszkaliśmy w tej samej chatce w Kenii, gdzie była na sesji fotograficznej, ponieważ uniknęła losu innych przyjaciół przywódcy.

Powiedziała mi, że „patriotyczne przesłanie” jej filmów nie zależy od „rozkazu z góry”, ale od tego, co nazwała „uległą pustką” niemieckiego społeczeństwa.

Czy wśród nich była liberalna, wykształcona burżuazja? Zapytałem. "Tak, w szczególności" - powiedziała.

Myślę o tym, gdy patrzę na propagandę, która obecnie pochłania zachodnie społeczeństwa.

Oczywiście bardzo różnimy się od Niemiec z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Żyjemy w społeczeństwie informacyjnym. Jesteśmy globalistami. Nigdy nie byliśmy tak świadomi, tak w kontakcie, tak połączeni.

Jesteśmy? Czy też żyjemy w społeczeństwie medialnym, w którym pranie mózgów jest podstępne i bezlitosne, a percepcja jest filtrowana przez potrzeby i kłamstwa władzy państwowej i korporacyjnej?

Media na Zachodzie zdominowane są przez Stany Zjednoczone. Wszystkie z dziesięciu największych firm medialnych, z wyjątkiem jednej, mają swoje siedziby w Ameryce Północnej. Internet i media społecznościowe – Google, Twitter, Facebook – są w większości własnością i są kontrolowane przez Amerykanów.

W ciągu mojego życia Stany Zjednoczone obaliły lub próbowały obalić ponad 50 rządów, głównie demokratycznych krajów. Ingerowały w demokratyczne wybory w 30 krajach. Bomby zrzucono na mieszkańców 30 krajów, głównie biednych i bezbronnych. Próbowały zamordować przywódców 50 krajów. Walczyły o stłumienie ruchów wyzwoleńczych w 20 krajach.

Skala tego rozlewu krwi jest w dużej mierze nieujawniona i nieuznana, a ci, którzy są za to odpowiedzialni, nadal dominują w angloamerykańskim życiu politycznym.

W latach poprzedzających swoją śmierć w 2008 roku, dramaturg Pinter wygłosił dwa niezwykłe przemówienia, które przerywały milczenie:

„Politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych najlepiej określa się w następujący sposób: pocałuj mnie w dupę albo rozwalę ci łeb”.

To takie proste i niegrzeczne. Najciekawsze jest to, że jest to niewiarygodny sukces.

Opanował struktury dezinformacji, retorykę, przekręcanie języka, które są bardzo przekonujące, ale w rzeczywistości są zbiorem kłamstw. To bardzo skuteczna propaganda. Mają na to pieniądze, mają na to technologię, mają wszelkie środki, aby im to ujść na sucho i robią to.

Odbierając literacką Nagrodę Nobla, Pinter powiedział: „Zbrodnie Stanów Zjednoczonych są systematyczne, trwałe, okrutne i bezlitosne, ale bardzo niewielu ludzi naprawdę o nich mówi. Ameryka musi na to pozwolić.
Wykonywała całkowicie kliniczną manipulację władzą na całym świecie, udając siłę wspólnego dobra. Jest to genialny, a nawet zabawny i bardzo udany akt hipnozy. ”

Pinter był moim przyjacielem i być może ostatnim wielkim mędrcem politycznym, zanim polityka dysydentów została gentryfikowana. Zapytałem go, czy „hipnoza”, o której mówił, jest „uległą pustką”, opisaną przez Leni Riefenstahl.

"To jest to samo" - odpowiedział.

Oznacza to, że pranie mózgu jest tak dokładne, że jesteśmy zaprogramowani, aby przełknąć sterty kłamstw. Jeśli nie rozpoznajemy propagandy, możemy ją uznać za normalną i w nią uwierzyć. To jest ta subiektywna pustka”.

W naszych systemach demokracji korporacyjnej wojna jest ekonomiczną koniecznością, doskonałym połączeniem dotacji publicznych i prywatnych korzyści: socjalizm dla bogatych, kapitalizm dla biednych. Dzień po 11 września ceny akcji przemysłu wojennego gwałtownie wzrosły. Zbliżał się kolejny rozlew krwi, co jest dobre dla biznesu.

Dziś najbardziej dochodowe wojny mają swoją markę. Nazywane są „wiecznymi wojnami”: Afganistan, Palestyna, Irak, Libia, Jemen, a teraz Ukraina. Wszystkie opierają się na kłamstwach.

Najbardziej znany jest Irak ze swoją bronią masowego rażenia, która nie istniała.

Zniszczenie Libii przez NATO w 2011 roku było usprawiedliwione masakrą w Bengazi, do której nie doszło. Afganistan był odpowiednią zemstą za 11 września, która nie miała nic wspólnego z narodem afgańskim.

Dziś wiadomości z Afganistanu dotyczą tego, jak źli są talibowie, a nie tego, że kradzieżą 7 miliardów dolarów z rezerw bankowych Joe Bidena powoduje ogromne cierpienie. Ostatnio Narodowe Radio Publiczne w Waszyngtonie poświęciło dwie godziny Afganistanowi – i 30 sekund głodującym ludziom.

Na czerwcowym szczycie w Madrycie NATO, kierowane przez Stany Zjednoczone, przyjęło strategiczny dokument, który militaryzuje kontynent europejski i zwiększa szanse na wojnę z Rosją i Chinami. Proponuje „walkę na wielu płaszczyznach z równorzędnym rywalem z bronią jądrową”. Innymi słowy, wojna nuklearna.

W dokumencie czytamy: „Rozszerzenie NATO było historycznym sukcesem”. Czytałem to z niedowierzaniem.

Miarą tego „historycznego sukcesu” jest wojna na Ukrainie, o której doniesienia przeważnie nie są doniesieniami, lecz jednostronną litanią jingoizmu, przekręcania, przemilczania. Pisałem o wielu wojnach i nigdy nie spotkałem się z taką propagandą.

W lutym Rosja dokonała inwazji na Ukrainę w odpowiedzi na trwające prawie osiem lat zabójstwa i zbrodnicze zniszczenia w rosyjskojęzycznym regionie Donbasu przy jej granicy.

W 2014 roku Stany Zjednoczone sponsorowały zamach stanu w Kijowie, który pozbawił Ukrainę demokratycznie wybranego, przyjaznego Rosji prezydenta i ustanowił jego następcę, którego Amerykanie wyraźnie uznali za swojego człowieka.

W ostatnich latach w Europie Wschodniej, w Polsce, Słowenii i Czechach zainstalowano amerykańskie pociski „obronne”, prawie na pewno skierowane przeciwko Rosji, którym towarzyszyły fałszywe zapewnienia aż do „obietnicy” Jamesa Bakera Gorbaczowa z lutego 1990 roku, że NATO nigdy nie rozszerzy się poza granice Niemiec.

Ukraina jest linią frontu. W rzeczywistości NATO dotarło do samej granicy, przez którą w 1941 roku wojska Hitlera wkroczyły, pozostawiając w ZSRR ponad 23 miliony zabitych.

W grudniu ubiegłego roku Rosja zaproponowała dalekosiężny plan bezpieczeństwa dla Europy. 
Został on odrzucony, wyśmiany lub stłumiony przez zachodnie media. Kto czytał jego propozycje? Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zagroził, że jeśli Stany Zjednoczone nie uzbroją i nie ochronią Ukrainy, to rozwinie broń jądrową. To była ostatnia kropla.

Tego samego dnia Rosja przeprowadziła inwazję – według zachodnich mediów niesprowokowany akt wrodzonej złośliwości. Historia, kłamstwa, propozycje pokojowe, uroczyste porozumienia w sprawie Donbasu w Mińsku się nie liczyły.

25 kwietnia sekretarz obrony USA generał Lloyd Austin przyleciał do Kijowa i potwierdził, że celem Ameryki jest zniszczenie Federacji Rosyjskiej – użył słowa „osłabić”. Ameryka wygrała wojnę, której pragnęła, prowadzoną przez Amerykanów finansowaną i uzbrojoną figurkę zastępczą i zbędną.

Prawie nic z tego nie zostało wyjaśnione zachodniej publiczności.

Rosyjska inwazja na Ukrainę jest bezlitosna i niewybaczalna. Inwazja na suwerenne państwo jest przestępstwem. Nie ma żadnego „ale”, poza jednym: Kiedy zaczęła się wojna na Ukrainie i kto ją rozpętał? Według danych ONZ od 2014 roku w wojnie domowej w Donbasie zginęło 14 tys. osób. Wiele z tego dokonali neonaziści.

Obejrzyjcie reportaż z maja 2014 roku w telewizji ITV, nakręcony przez weterana Jamesa Matesa, który wraz z cywilami zostaje ostrzelany w Mariupolu przez ukraiński (neonazistowski) batalion Azow.

W tym samym miesiącu dziesiątki rosyjskojęzycznych osób zostało spalonych żywcem lub uduszonych w budynku związku zawodowego w Odessie, obleganym przez faszystowskich oprawców, zwolenników nazistowskiego kolaboranta i antysemickiego fanatyka Stephena Bandery. Dziennik „New York Times” nazwał ich „nacjonalistami”.

„Historyczną misją naszego narodu w tym krytycznym momencie” – oświadczył Andriej Bilecki, założyciel batalionu Azow – „jest poprowadzenie Białej Rasy świata do ostatniej krucjaty o jej przetrwanie, krucjaty przeciwko Semitom pod przywództwem Semitów.

Od lutego kampania samozwańczych „monitorów wiadomości” (głównie finansowanych przez Amerykanów i Brytyjczyków mających powiązania z rządami) stara się utrzymać absurd, że ukraińscy neonaziści nie istnieją.

Airbrushing, termin niegdyś kojarzony z czystkami stalinowskimi, stał się narzędziem mainstreamowego dziennikarstwa.

W ciągu niespełna dziesięciu lat „dobre” Chiny zostały zastąpione przez „złe” Chiny: warsztat świata stał się rodzącym się nowym Szatanem.

Znaczna część tej propagandy pochodzi z USA i jest rozpowszechniana za pośrednictwem mediatorów i „think tanków”, takich jak niesławny Australijski Instytut Polityki Strategicznej, głos przemysłu zbrojeniowego i gorliwych dziennikarzy, takich jak Peter Hartcher z „Sydney Morning Herald”, który nazwał tych, którzy szerzą chińskie wpływy „szczurami, muchami, komarami i wróblami” i wezwał do „wyniszczenia” tych „szkodników

Doniesienia o Chinach na Zachodzie dotyczą niemal wyłącznie zagrożenia ze strony Pekinu.

W powietrzu rozsypuje się 400 amerykańskich baz wojskowych, które otaczają większość teretorium Chin, uzbrojony naszyjnik, który rozciąga się od Australii po Pacyfik i Azję Południowo-Wschodnią, Japonię i Koreę. Japońska wyspa Okinawa i koreańska wyspa Czedżu to naładowana broń wymierzona w przemysłowe serce Chin. Jeden z przedstawicieli Pentagonu określił to jako „pętlę”.

O Palestynie mówi się źle, o ile pamiętam. Dla BBC istnieje „konflikt” „dwóch narracji”. O najdłuższej, najbrutalniejszej i najbardziej bezprawnej okupacji wojskowej w czasach nowożytnych nie ma mowy.

W Jemenie prawie nie ma ludzi dotkniętych katastrofą. Są medialnie nieludzcy. Podczas gdy Saudyjczycy zrzucają swoje amerykańskie bomby kasetowe, a brytyjscy doradcy współpracują z saudyjskimi celownikami, ponad pół miliona dzieci cierpi głód.

To pranie mózgu przez zaniedbanie ma długą historię. Morderstwa w czasie I wojny światowej zostały zatuszowane przez reporterów, którzy zostali pasowani na rycerzy za swoją pobłażliwość i przyznali się do tego w swoich wspomnieniach. W 1917 roku redaktor Manchester Guardian C. P. Scott zwierzył się premierowi Lloydowi George'owi:

„Gdyby ludzie naprawdę znali [prawdę], wojna zostałaby zakończona jutro, ale oni tego nie wiedzą i nie mogą wiedzieć. ”

Odmowa patrzenia na ludzi i wydarzenia tak, jak widzą je ludzie w innych krajach, jest wirusem medialnym na Zachodzie, tak wyczerpującym jak Covid. Jakbyśmy widzieli świat w jednokierunkowym zwierciadle, w którym „my” jesteśmy moralni i nieszkodliwi, a „oni” nie. To bardzo imperialna wizja.

Historia, która jest żywa w Chinach i Rosji, jest rzadko wyjaśniana i rzadko rozumiana. Władimir Putin to Adolf Hitler. Xi Jinping to Fu Man Chu. Epickie osiągnięcia, takie jak wyeliminowanie skrajnego ubóstwa w Chinach, są mało znane. Jakie to pokręcone i żałosne.

Kiedy pozwolimy sobie to zrozumieć? Szkolenie dziennikarzy w stylu fabrycznym nie jest rozwiązaniem. Ani cudowne narzędzie cyfrowe, które jest środkiem, a nie celem, jak maszyna do pisania z jednym palcem i linotyp.

W ostatnich latach niektórzy z najlepszych dziennikarzy zostali usunięci z głównego nurtu. Używa się słowa „defenestrored”. Przestrzeń, która kiedyś była otwarta dla innowatorów, dla dziennikarzy, którzy poszli pod prąd, dla dziennikarzy prawdomównych, została zamknięta.

Najbardziej szokująca jest sprawa Juliana Assange'a. Kiedy Julianowi i WikiLeaks udało się zdobyć czytelników i nagrody dla Guardiana, New York Timesa i innych, był celebrowany. Kiedy Mroczne Państwo sprzeciwiło się i zażądało zniszczenia dysków twardych i zamachu na osobowość Juliana, stał się wrogiem publicznym. Wiceprezydent Biden określił go mianem „terrorysty hi-tech”. Hillary Clinton zapytała: „Czy nie możemy po prostu zabić tego faceta dronem?”

Późniejsza kampania wykorzystywania i oczerniania Juliana Assange’a – sprawozdawca ONZ ds. tortur nazwał to „mobbingiem” – doprowadziła liberalną prasę do dna. Wiemy, kto to jest. Uważam ich za kolaborantów: dziennikarzy z Vichy.

Kiedy pojawią się prawdziwi dziennikarze? W internecie jest już wiele inspiracji:

W tym kontekście warto wspomnieć: Consortium News, założone przez świetnego reportera Roberta Parry'ego, Grayzone Maxa Blumenthala, Mint Press News, Media Lens, Declassified UK, Alborada, Electronic Intifada, WSWS, ZNet, ICH, Counter Punch, Independent Australia, prace Chrisa Hedgesa, Patricka Lawrence'a, Jonathana Cooka, Diany Johnstone, Caitlin Johnstone i innych, którzy wybaczą mi, że nie wspomnę o nich tutaj.

A kiedy pisarze staną w obliczu pojawienia się faszyzmu w latach trzydziestych?

Kiedy filmowcy zmierzą się z zimną wojną w latach czterdziestych?

Kiedy powstaną satyrycy, jak zrobili to pokolenie temu?

Po 82 latach zanurzania się w głębokiej kąpieli sprawiedliwości, która jest oficjalną wersją ostatniej wojny światowej, czy nie nadszedł czas, aby ci, którzy utrzymują rejestry w porządku, ogłosili swoją niezależność i zdekodowali propagandę?

Pilność jest większa niż kiedykolwiek.

Silencing the Lambs. How Propaganda Works. John Pilger, His Legacy Will Live wyszedł 4.1.2024 na Global Reseach.