Czuję się tak, jakby rząd i korporacyjne móżdżki* pracowały po godzinach, aby wyssać z tego świata ostatnią kroplę radości, życzliwości i wolności – pisze John W. Whitehead.  

Po niezliczonych miesiącach pogrążania się w politycznym przygnębieniu i chaosie, wszystkim przydałoby się trochę świątecznej radości.

Niestety, Boże Narodzenie stało się w ostatnich latach przedmiotem walki, kooptowane przez liczne praktyki handlowe, a poprawność polityczna założyła mu kaftan bezpieczeństwa pozbawiając je wielu pięknych, świętych i tajemniczych cech.

Okres dawania zmienił się w okres uzyskiwania. . . i zniewagi.

Dla narodu płatków śniegu Boże Narodzenie stało się kolejnym słowem wyzwalającym.

Kiedy byłem dzieckiem w latach 50-tych, magia Świąt Bożego Narodzenia była propagowana w szkołach. W klasie śpiewaliśmy kolędy bożonarodzeniowe. Na tablicy wisiały wycinanki szopki i uśmiechnięte pulchne twarze Świętego Mikołaja i Rudolfa. Wszyscy wiemy, że święta są magiczne.

Przenosimy się do teraźniejszości, w ktorej Boże Narodzenie stało się pokarmem dla politycznie poprawnych wojen kulturowych.

Z biegiem lat świąteczne ofiary w kampanii na rzecz stworzenia jednego wielkiego narodowego bezpiecznego miejsca wahały się od popularnego animowanego klasyka Rudolfa Czerwononosego Renifera (skazanego za propagowanie zastraszania i homofobii) do oscarowej melodii „Baby, It's Cold Outside” (oskarżonego o bycie hymnem gwałtu), którą śpiewali wszyscy, od Deana Martina po Willa Ferrella i Zooey Deschanel w filmie Elf.

Na liście zagrożonych świąt znajdują się również utwory takie jak „Deck the Halls”, „Santa Baby” i „White Christmas”.

Jedno z wydawnictw opublikowało nawet własną poprawioną wersję słynnego wiersza Clementa Clarke'a Moore'a „Twas the night before Christmas” (Noc przed Bożym Narodzeniem), aby zwrócić większą uwagę na zdrowie: firma wycięła wzmiankę Moore'a o Mikołaju palącym fajkę („The stump of a pipe he held tight in his teeth, / And the smoke, it encircled his head like a wreath).

W ramach politycznej poprawności, święta Bożego Narodzenia wciąż są odrzucane. Przykładów jest wiele.

Obecnie szkoły w całym kraju unikają wszystkiego, co odnosiłoby się do prawdziwego znaczenia Bożego Narodzenia, takich jak anioły, dzieciątko Jezus, stajnie i pasterze.

W wielu szkołach narodowych zabroniono również kolęd, choinek, wieńców i słodyczy, aby uniknąć jakichkolwiek odniesień do Bożego Narodzenia, Chrystusa lub Boga. Jedna ze szkół zakazała nawet używania kolorów czerwonego i zielonego, uznając je za barwy świąteczne, a tym samym za nielegalne.

Uczniowie, którzy chcieli wysłać sezonowe życzenia do jednostek wojskowych, otrzymali polecenie utworzenia ich jako "życzeń świątecznych" i zostali pouczeni, aby nie używać słów "Wesołych Świąt" na życzeniach.

Wiele szkół zmieniło nazwy swoich koncertów bożonarodzeniowych na „programy ferii zimowych” i mówi o Bożym Narodzeniu jako o „święcie zimowym”. Niektóre szkoły całkowicie odwołały uroczystości świąteczne, aby nie obrazić tych, którzy nie obchodzą różnych świąt.

W Minnesocie jedna ze szkół czarterowych zakazała umieszczania plakatu przygotowanego do promowania rocznika szkolnego jako świątecznego prezentu, ponieważ na plakacie znajdował się Jack Skellington z filmu Tima Burtona "Przedświąteczny koszmar" i inne świeckie ikony świąteczne, nie wspominając o słowie "Boże Narodzenie".

Jeden z okręgów szkolnych w New Jersey zakazał podczas świątecznych koncertów tradycyjnych kolęd, takich jak „Joy to the World” i „Silent Night”. Gimnazjum w New Jersey odwołało wycieczkę na spektakl „Kolędy świąteczne” Charlesa Dickensa, ponieważ niektórzy mogli uznać ją za „obraźliwą”.

W Teksasie nauczycielka, która udekorowała swoje drzwi sceną z filmu „Boże Narodzenie Charliego Browna”, w tym szkieletową choinką i Linusem, została zmuszona go zdjąć, by uczniowie nie poczuli się urażeni ani nie poczuli się niekomfortowo.

W Connecticut nauczyciele zostali poinstruowani, aby zmienić brzmienie klasycznego wiersza „Twas the Night Before Christmas” na „Twas the Night Before a Holiday”.

W Wirginii dyrektor szkoły średniej debatował, czy może wspominać o Mikołaju lub rozdawać cukierki, biorąc pod uwagę, że są to symbole Bożego Narodzenia.

W Massachusetts czwarta klasa została poproszona o wypisanie 25 rzeczy, które przypominają im o Bożym Narodzeniu. Kiedy jedna z uczennic zapytała, czy może wymienić „Jezusa”, nauczyciel odpowiedział, że jeśli na liście pojawi się imię Bożego Narodzenia, może zostać wyrzucona.

Poza szkołą nie było o wiele lepiej, zdezorientowani przez tych, którzy przyznają się do błędnego przekonania, że konstytucja wymaga, aby wszystko o charakterze religijnym było zakazane w miejscach publicznych.

Chociaż w jednym mieście w Zachodniej Wirginii scena ze żłóbkiem (jeden z 350 eksponatów świetlnych w ramach corocznego Miejskiego Festiwalu Światła) obejmowała pasterzy, wielbłądy i gwiazdę przewodnią, główne atrakcje – Jezus, Maryja i Józef – nie były nigdzie dostępne ze względu na obawy o rozdział kościoła od państwa.

W Chicago organizatorzy niemieckiego Christkindlmarket zostali poinformowani, że na publicznym festiwalu bożonarodzeniowym nie ma miejsca na świąteczną opowieść. Urzędnicy obawiali się, że pokaz filmu „Opowieść o Narodzeniu Pańskim”, który miał być wyświetlany na festiwalu, może wywołać oburzenie.

W stanie Delaware harcerzom zabroniono noszenia napisów „Wesołych Świąt” podczas corocznej parady w swoim mieście.

Oczywiste jest, że Boże Narodzenie stało się jedną z wielu ofiar błędnego sporu o tzw. „oddzielenie Kościoła od państwa”, sporu, który doprowadził do niepokojącej i niekonstytucyjnej próby pozbawienia przestrzeni publicznych jakichkolwiek odniesień do Boga lub religii.

Istnieje naprawdę proste rozwiązanie tego corocznego dylematu: czy uczniowie i nauczyciele mogą wystawiać plakaty związane z Bożym Narodzeniem, nosić kolory świąteczne na czerwono i zielono lub śpiewać kolędy świąteczne, a urzędnicy państwowi przestali być takimi szumowinami i stworzyli żywe i otwarte środowisko, w którym wszystkie wystąpienia mogą się rozwijać.

Wprawdzie pierwsza poprawka zabrania rządowi narzucać ludziom religii lub popierania jednej w stosunku do drugiej, ale nie ma uzasadnionego powodu prawnego, dla którego ludzie nie mogliby swobodnie świętować tego okresu, życzyć sobie nawzajem wesołych świąt Bożego Narodzenia czy nawet wspominać o Bożym Narodzeniu. Pierwsza poprawka potwierdza bowiem prawo do wolności wyznania.

W nadziei na wyjaśnienie nieporozumień prawnych dotyczących tego, co powinno, a czego nie powinno się świętować w Boże Narodzenie, Instytut Konstytucyjny Rutherforda przedstawia pytania i odpowiedzi na temat „Dwunastu zasad Bożego Narodzenia” jako podstawowe wytyczne dotyczące legalnego obchodzenia Bożego Narodzenia w szkołach, miejscach pracy i innych miejscach.

Ale chociaż Boże Narodzenie może być „wyzwalaczem” do oczyszczenia świąt Bożego Narodzenia z miejsc publicznych, forów rządowych i przemówień – z wyjątkiem przypadków, gdy korzystają z nich amerykańskie korporacje – są one integralną częścią większego trendu ostatnich lat, zmierzającego do ograniczania wolności słowa i deptania Pierwszej Poprawki.

Jesteśmy świadkami powstania niewypowiedzianego, ale uświęconego przez sąd prawa, które w ogóle nie występuje w konstytucji, a mimo to wydaje się przebijać na każdym kroku pierwszą poprawkę: prawo do nie bycia obrażanym.

Wolność słowa, wspierana przez takie określenia jak „zbrodnie z nienawiści”, „nękanie”, „ekstremizm” i „mikroagresja”, ogranicza się do starannie zaprojektowanych „stref wolności słowa”, kryminalizuje się, gdy zbytnio podważa status quo, wstydzi się, gdy sprzeciwia się politycznie poprawnym ideałom, a milczy, gdy wydaje się niebezpieczna.

Przy najmniejszym podejściu do problemów, urzędnicy rządowi (i korporacje) mają tendencję do odrzucania wszystkiego, co może być sporne.

Mimo to, kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, państwo policyjne w rzeczywistości pragnie narodu płatków śniegu, donosicieli i palących książki: legalnego, nietolerancyjnego, elitarnego, krzyczącego narodu obserwatorów, którzy są gotowi wydać się nawzajem za najmniejsze wykroczenie, nie będąc w stanie przedstawić jednolitego frontu przeciwko zagrożeniom ze strony rządu i jego zmowy agencji i partnerów korporacyjnych, które niszczą konstytucję.

Chcesz wiedzieć, dlaczego ten kraj jest w takim stanie, w jakim jest?

Odpowiedź jest taka sama, bez względu na to, czego dotyczy, czy chodzi o gospodarkę, korupcję w rządzie, brutalność policji, niekończące się wojny, cenzurę, spadek umiejętności czytania i pisania itp. Każdy z tych problemów można wywnioskować z faktu, że „my ludzie” przestaliśmy myśleć za siebie i zrezygnowaliśmy z odpowiedzialności za nasze życie i dobrobyt na rzecz podmiotu rządowego, ktory widzi w nas tylko pożytecznych idiotów.

Grecki filozof Sokrates uważał, że trzeba nauczyć ludzi samodzielnego myślenia i swobodnej wymiany poglądów. Za swoje wysiłki został oskarżony o deprawowanie młodzieży i skazany na śmierć. Jego spuścizna żyje jednak w sokratejskiej metodzie nauczania: zadawaniu pytań, które pomagają młodym i starszym znaleźć odpowiedzi, ucząc się myśleć za siebie.

Teraz nawet zdolność do samodzielnego myślenia jest zagrożona.

Jak zauważył Rod Serling, twórca klasycznego serialu science fiction „Strefa mroku” i jeden z najbardziej wnikliwych komentatorów ludzkiej natury: „Stworzymy nowych obywateli. Takich, którzy będą bardzo wybredni, jeśli chodzi o zboża i samochody, ale nie będą w stanie myśleć”.

W naszym społeczeństwie stoimy w obliczu ogromnego zagrożenia, jakim jest dążenie do wymazania naszej historii i tradycji w celu zbudowania nowego spojrzenia na rzeczywistość. Tworzymy schizofreniczny świat, w którym będą dorastać nasze dzieci, co nie jest ani zdrowe, ani nie stworzy ludzi zdolnych do stawienia czoła wyzwaniom przyszłości rządzonej przez reżim totalitarny.

Jak wyraźnie stwierdzam w mojej książce Battlefield America: War Against American People i w jej fikcyjnym odpowiedniku Dzienniki Erica Blaira, rzeczywistość nie może być odkażana. Nie możesz wymazać z istnienia każdej nieprzyjemnej myśli lub pomysłu. Nie można zalegalizować tolerancji. Nie możesz stworzyć wystarczająco dużo bezpiecznych miejsc, aby uniknąć brzydoty, która czai się w sercach mężczyzn i kobiet. Z ignorancją nie da się walczyć policyjną bronią.

To, co możesz zrobić, to zintensyfikować swoją grę.

Wolę uprzejmość od złośliwości, a tę od cenzury. Wybierzcie pokój zamiast polityki i wolność zamiast faszyzmu. Znajdź wspólny język z tymi, których polityka, poglądy lub styl życia mogą nie pokrywać się z twoimi.

Przyczyńcie się do tego, by świat stał się jaśniejszy i lżejszy, a może, tylko może, będziemy mieli szansę wydostać się z tej dziury.

John W. Whitehead jest założycielem i prezesem Instytutu Rutherforda. Jego najnowsze książki to m. in. bestseller Battlefield America: The War on the American People, wielokrotnie nagradzana A Government of Wolves: The Emerging American Police State oraz debiutancka, dystopijna powieść The Erik Blair Diaries.

 * móżdżek to także bajkowe stworzenie z książek o Harrym Potterze, wysysające z ludzi szczęście i radość.

Bah Humbug: The Police State Wants Us To Be a Nation of Snowflakes ukazał się 5.12.2023 na rutherford.org.