Thierry Meyssan o sytuacji w Palestynie.

Krwawy konflikt, który rozpoczął się w geograficznej Palestynie, przyszedł po 75 latach równie morderczego bezprawia. Z punktu widzenia prawa międzynarodowego Palestyńczycy mają prawo i obowiązek bronić się przed izraelską okupacją, podobnie jak Izraelczycy mają prawo i obowiązek odpowiedzieć na ich atak. Obowiązkiem każdego z nas jest pomoc w rozwiązaniu niesprawiedliwości, której doświadczają obie grupy, co nie oznacza popierania okrutnej zemsty niektórych z nich.

Ponadto wsparcie, jakiego można udzielić narodowi palestyńskiemu i izraelskiemu, nie może prowadzić do amnestii dla ich przywódców za popełnione przez nich zbrodnie, ani dla mocarstw, które nimi manipulowały.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu oświadczył, że Izrael jest w stanie wojny. Po raz pierwszy w historii państwo hebrajskie zostało zaatakowane na własnym terytorium. Najpierw oczyszczą swoje terytorium, a następnie rozpoczną wojnę z rebeliantami w Gazie na wzór „bitwy o Algier” i „Operacji Feniks” w Wietnamie: będzie to bardzo brudna, zabójcza i nieograniczona wojna. Izrael będzie w stanie przywrócić porządek na swoją korzyść, ale nigdy nie będzie w stanie zwyciężyć.

Bliski Wschód to niestabilny wszechświat, w którym wiele grup walczy o przetrwanie. Dla uproszczenia, my na Zachodzie wyobrażamy sobie jego mieszkańców jako żydów, chrześcijan i muzułmanów, ale rzeczywistość jest o wiele bardziej złożona. Każda religia składa się z wielu denominacji. Na przykład w Europie i Maghrebie wiemy, że chrześcijanie dzielą się na kościoły katolickie, prawosławne i protestanckie, ale na Bliskim Wschodzie istnieją dziesiątki różnych kościołów. To samo dotyczy religii żydowskiej i muzułmańskiej.

Za każdym razem, gdy na szachownicy zmienia się jedna figura, wszystkie pozostałe grupy muszą zmienić swoją pozycję. Dlatego dzisiejsi sojusznicy mogą być jutrzejszymi wrogami, podczas gdy dzisiejsi wrogowie byli wczoraj sojusznikami. Przez wieki wszyscy stawali się ofiarami i katami. Cudzoziemcy, którzy odwiedzają Bliski Wschód, a priori rozpoznają się w ludziach tej samej kultury, tych samych przekonań, ale nie znają jego historii i nie są gotowi ją zaakceptować.

Jeśli chcemy promować pokój, nie możemy słuchać tylko tych, którzy są nam bliscy. Musimy zdać sobie sprawę, że pokój to nie tylko walka z niesprawiedliwością, z jaką cierpią nasi przyjaciele, ale także z niesprawiedliwością, z jaką cierpią nasi wrogowie. Nie robimy tego spontanicznie. Na przykład w ciągu ostatnich kilku miesięcy we Francji słyszeliśmy jedynie opinie niektórych Ukraińców przeciwko Rosjanom, niektórych Ormian przeciwko Azerom, a teraz niektórych Izraelczyków przeciwko Palestyńczykom.

Wreszcie, wśród wielu źródeł, do których możemy się odwołać, musimy rozróżnić tych, którzy bronią swoich bezpośrednich interesów materialnych, tych, którzy bronią swojej ojczyzny i tych, którzy bronią zasad. Sytuację komplikują grupy, które nie są religijne, ale teokratyczne. Oni nie bronią żadnej wyższej zasady, ale używają języka religijnego, aby wygrać.

Skoro mamy już to za sobą, przejdźmy do faktów.

Hamas zaatakował Izrael 7 października 2023 roku o godzinie 6 rano, w 50. rocznicę „wojny październikowej 1973 roku”, znanej na Zachodzie jako „wojna Jomkippur”. W tym czasie Egipt i Syria rozpoczęły niespodziewany atak na Izrael, aby pomóc Palestyńczykom. Jednak Tel Awiw, poinformowany przez Amman i wspierany przez Waszyngton, zmiażdżył arabskie wojska. Anwar Sadat zdradził swój lud, podczas gdy Syria straciła Wzgórza Golan.

Obecna operacja łączy w sobie nalot rakiet, które mają wysadzić Iron Dome, z 22 atakami naziemnymi na terytorium Izraela. Po raz pierwszy w Palestynie pociski zostały wystrzelone na izraelskie centra dowodzenia, aby ułatwić działania komandosów. Celem akcji było oficjalne wzięcie zakładników w celu wynegocjowania wymiany z 1256 palestyńskimi więźniami przetrzymywanymi w więzieniach o zaostrzonym rygorze. Infiltracje odbywały się drogą lądową, morską i powietrzną (przy użyciu mikropłatności).

Przygotowanie tej operacji, zbieranie informacji wywiadowczych, szkolenie tysięcy komandosów i transport broni zajęło miesiące, jeśli nie lata pracy. A jednak, zaślepieni przekonaniem o naszej wyższości, nie dostrzegliśmy tego. Został on zaprogramowany przez Mohammada Daifa, szefa operacji Hamasu, który zniknął z radaru na dwa lata i ponownie pojawił się u boku Abu-Obaidy.

Izraelowi udało się wykryć rakiety, ale nie udało się ich zniszczyć, przetrwały co najmniej 3000 z 7000 wystrzelonych. Media społecznościowe i arabskie kanały telewizyjne pokazały, że Hamas zajął kilka czołgów i kilka posterunków granicznych na zachodzie strefy. Ponadto zaatakował rave party w kibucu Re'im, gdzie zmasakrował co najmniej 280 uczestników. Wszędzie uprowadził wielu zakładników, w tym generałów. Jego komandosi wtargnęli do kilku izraelskich miast, strzelając do mieszkańców z karabinów maszynowych. Po stronie izraelskiej zginęło co najmniej 900 osób, a 2600 zostało ciężko rannych, po stronie palestyńskiej dwa razy więcej.

Była to największa akcja palestyńska od półwiecza.

To, co się dzieje, jest wynikiem 75 lat ucisku i łamania prawa międzynarodowego. Izrael naruszył dziesiątki rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ, nie nakładającej na niego żadnych sankcji. Izrael jest państwem wyjętym spod prawa, które nie wahało się skorumpować lub zamordować prawie wszystkich palestyńskich przywódców politycznych. Celowo hamuje rozwój gospodarczy terytorium, a jednocześnie zachęca do utworzenia niepodległego państwa palestyńskiego, które częściowo kontroluje.

Frustracja i cierpienie nagromadzone w ciągu ostatnich 75 lat znajdują odzwierciedlenie w brutalnym i okrutnym zachowaniu niektórych Palestyńczyków, którzy zdają sobie sprawę z tego, że społeczność międzynarodowa już dawno ich opuściła. Czasy się jednak zmieniają. Większość członków ONZ, którzy widzieli militarną porażkę Zachodu i zwycięstwo Rosji w Syrii i na Ukrainie, nie zadowala się już pochylając głowy przed Stanami Zjednoczonymi. W rocznicę samozwańczej niepodległości Izraela oraz masakry i wypędzenia Palestyńczyków (nachba) Zgromadzenie Ogólne potwierdziło, że prawo międzynarodowe stoi po stronie Palestyńczyków, a nie Izraelczyków. To jednak nie powstrzymuje Hamasu od popełniania zbrodni wojennych.

Obecna sytuacja jest beznadziejna dla obu stron. Po trzech czwartych stulecia zbrodni Izrael nie ma już wiele do powiedzenia. Obecnie ludność jest podzielona. W ostatnich miesiącach władzę w Tel Awiwie przejęli „negatorzy syjonizmu”, zwolennicy Ukraińca Władimira Żabotyńskiego, którzy faworyzują żydowską supremację, pomimo sprzeciwu niewielkiej większości ludności i ogromnych demonstracji. Jego młodzi ludzie, którzy pragną żyć w pokoju, odmawiają służby w wojsku, by brutalnie znęcać się nad Arabami, ale mimo to przyłączyli się do nich, by bronić swoich rodzin, które kochają, i swojego kraju, w który nie wierzą.

Z prawnego punktu widzenia Palestyńczycy stworzyli państwo, które uzyskało status obserwatora przy ONZ. Po śmierci Jasira Arafata prezydentem został Mahmud Abbas. Jednak po zwycięstwie Hamasu w wyborach parlamentarnych w 2007 roku i niemożności przekonania Zachodu do zaakceptowania rządu Hamasu, Palestyńczycy prowadzili wojnę domową. Ostatecznie na Zachodnim Brzegu Jordanu rządził Fatah, świecka partia założona przez Jasira Arafata. Mahmud Abbas i jego bliskich finansują Stany Zjednoczone, Unia Europejska i Izrael. Strefa Gazy znajduje się w rękach Hamasu, palestyńskiej filii Bractwa Muzułmańskiego. Rządzą nim osoby, które postrzegają islam nie jako religię, ale jako broń do podboju. Płacą im przede wszystkim Wielka Brytania, Katar, Izrael, Turcja, Iran i Unia Europejska. Obie partie walczą ze sobą od 16 lat. Ich przywódcy żyją w mafijnym luksusie, który stoi w sprzeczności z nędznymi warunkami życia ich mieszkańców.

Hamas był finansowany przez Wielką Brytanię. Był wspierany przez izraelskie służby specjalne, aby osłabić Fatah Jasira Arafata. Izrael walczył z nim i zamordował jego przywódcę religijnego, szejka Ahmeda Jasina. Następnie Izrael ponownie wykorzystał Hamas do likwidacji przywódców marksistowskiego palestyńskiego ruchu oporu. Na początku wojny z Syrią bojownicy Hamasu w eskorcie agentów Mossadu i dżihadystów z Al-Kaidy zaatakowali palestyński obóz Jarmuk. Hamas znów walczy ze swoim byłym sojusznikiem, Izraelem.

 Mohammad Daif jest znany jako założyciel brygad Izz al-Din al-Kassam. Podobnie jak wszyscy Bracia Muzułmańscy, jest islamskim supremacjonistą. Izz al-Din al-Kassam (1882-1935), przeciwnik francuskiego mandatu w Libanie i brytyjskiego mandatu w Palestynie. Nie ma więc żadnego związku z byłym muftim jerozolimskim i sojusznikiem nazistów Aminem al-Husajim, choć podziela jego antysemityzm. W 2010 roku napisał: „Brygady Izz ad-Din al-Kassam. . . Są lepiej przygotowane do kontynuowania naszej wyjątkowej podróży tam, gdzie nie ma alternatywy, czyli drogi dżihadu i walki z wrogami narodu muzułmańskiego i ludzkości. Mówimy naszym wrogom: Palestyna pozostanie nasza, w tym Al-Kudsu (Jerozolima), meczet Al-Aksa, jego miasta i wioski od morza (Morze Śródziemne) do rzeki (Jordania), z północy na południe. Nie masz prawa do niej ani centymetra”. Mohammad Daif nie jest żołnierzem, tylko specjalistą od brania zakładników. Jego celem nie jest wyzwolenie Palestyny.

Stan zdrowia prezydenta Mahmouda Abbasa pogarsza się, a Fatah jest podzielony na trzy frakcje wojskowe:
Mohammada Abdela Hamida Issy (zwanego „Lino”), dowódcę Kifah al-Moussallah (walki zbrojnej). Śledzi Mohameda Dallana, byłego szefa palestyńskiego wywiadu, który zamordował Jasira Arafata. Obecnie jest wspierany przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Mounira Maqdaha, byłego szefa Fatahu, który jest blisko Hamasu, Kataru, Turcji i Iranu.

W ubiegłym miesiącu doszło do starć tych trzech frakcji z islamskimi frakcjami Hamasu, a także z Jund el-Cham i al-Chabab al-Mosl, dwiema grupami dżihadystycznymi, które walczyły wraz z NATO i Izraelem przeciwko Syryjskiej Republice Arabskiej. Walki toczyły się w obozie Ain el-Hélué (Sydon, południowy Liban). Wtedy zinterpretowałem je w świetle tych w Nahr el-Bared (północny Liban) w 2007 roku, zanim zdałem sobie sprawę, że są one związane ze śmiercią Mahmouda Abbasa. 

Przez 75 lat Tel Awiw robił wszystko, co w jego mocy, aby zaprzeczyć równości wszystkich, czy to Żydów, czy Arabów. Przeciwnie, od czasu Wyzwania Genewskiego promuje „rozwiązanie dwóch państw”, innymi słowy, plan kolonialny lorda Williama Peela, który miał ostatnią szansę i którego Brytyjczycy nie zdołali przeforsować ani na miejscu w 1937 roku, ani na forum ONZ w 1948 roku, ale który jest obecnie przedmiotem konsensusu. Dziś tylko marksiści z Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny głoszą kazania na pustyni i proponują stworzenie jednego państwa, w którym wszyscy ludzie mieliby równy głos. 

W obliczu czegoś, co uważa za inwazję na Palestynę, ale co z palestyńskiego punktu widzenia jest tylko powrotem do domu, premier Benjamin Netanjahu obiecał zwycięstwo. Ale jakie to powinno być? Zabicie wszystkich bojowników Hamasu nie rozwiąże 75 lat niesprawiedliwości. Ich dzieci przejmą pochodnię, tak jak przejęli ją ich rodzice.

Aby osiągnąć swój cel, Benjamin Netanjahu musi najpierw zjednoczyć Izraelczyków, których podzielił. Na wzór Goldy Meir podczas „wojny sześciodniowej” musi wprowadzić opozycję do rządu. Dlatego spotkał się z Jairem Lapidem i generałem Bennym Gantzem. Stawiał on jednak warunek, że żydowscy supremaciści Bezalel Smotrich i Itamar Ben-Gvir opuszczą rząd, to znaczy, że premier porzuci swój projekt polityczny i projekt swoich dotychczasowych sponsorów, strausów w rządzie Bidena. 

Przywódcy Hamasu wezwali palestyńskich uchodźców za granicą, wszystkich Arabów i wszystkich muzułmanów do przyłączenia się do walki z nimi. Uchodźcy palestyńscy to przede wszystkim obywatele Jordanii i Libanu. Arabowie, czyli libański Hezbollah i Syria, dwa mocarstwa, które w ostatnich miesiącach odnowiły stosunki z Hamasem. Muzułmanami są Iran i Turcja.

Do Hamasu dołączył tylko Islamski Dżihad (Iran) i różne ugrupowania opozycyjne na Zachodnim Brzegu Jordanu.

Prezydent Erdogan, który wyszedł z cienia, wezwał 8 października do wdrożenia rezolucji Rady Bezpieczeństwa w sprawie Palestyny.

Wbrew temu, co twierdzi Wall Street Journal, to nie Iran rządzi Hamasem. W ten sposób zapomniano o porozumieniu między Hassanem El-Banną, założycielem Bractwa Muzułmańskiego, a Rouhollahem Chomeinim, założycielem Islamskiej Republiki Iranu. Obie grupy podzieliły świat muzułmański i zabroniły wzajemnie ingerować w sferę wpływów drugiej. Teheran nie przestaje głośno potwierdzać swojego poparcia dla Palestyńczyków, ale jego konkretne działania w Palestynie ograniczają się do Islamskiego Dżihadu.

Przywódcy Hamasu żyją w Turcji pod ochroną tajnych służb. To Ankara kieruje Hamasem i operacją „Potop Al-Aksa”. Podczas uroczystego otwarcia Syryjskiego Kościoła Prawosławnego w niedzielę 8 października prezydent Recep Tayyip Erdoğan powiedział żałośnie: „Ustanowienie pokoju, trwałego pokoju i stabilności w regionie poprzez rozwiązanie kwestii palestyńskiej zgodnie z prawem międzynarodowym jest głównym priorytetem, na którym koncentrujemy się w rozmowach z naszymi odpowiednikami (. . . ) Niestety, Palestyńczycy i Izraelczycy, podobnie jak cały region, płacą cenę za opóźnienia w wymierzaniu sprawiedliwości (. . . ) Dolewanie oliwy do ognia nie przyniesie nikomu korzyści, w tym cywilom po obu stronach. Turcja jest gotowa w miarę swoich możliwości przyczynić się do jak najszybszego zakończenia walk i złagodzenia rosnących napięć spowodowanych niedawnymi incydentami”.

Decyzja Ankary o rozpoczęciu nowej wojny po zmiażdżeniu Republiki Arcacha w Azerbejdżanie i wysłaniu sprzętu wojskowego do Rosji wbrew jednostronnym środkom przymusu USA sugeruje, że tureccy dyplomaci nie boją się już Waszyngtonu, który mimo to próbował zamordować prezydenta Erdogana w 2016 roku. Po zakończeniu tej operacji nastąpi kolejna operacja przeciwko Kurdom, w Syrii i Iraku.

Jeśli Hezbollah wkroczy na scenę, Izrael nie będzie w stanie sam odeprzeć ataku. Może istnieć tylko przy wsparciu militarnym Stanów Zjednoczonych. Opinia publiczna USA nie popiera już Izraela, a Pentagon nie jest już w stanie go bronić. To, co się teraz dzieje, jest jednym ze skutków wojny na Ukrainie. Waszyngton nie jest w stanie wyprodukować wystarczającej ilości amunicji dla swoich ukraińskich sojuszników. Został zmuszony do korzystania ze swoich zapasów w Izraelu. Tam opróżnił swój arsenał.

W pierwszych godzinach konfliktu Hezbollah wystrzelił kilka rakiet w kierunku farmy Szeba, czyli spornego terytorium między Libanem a Izraelem. W ten sposób wyraził swoje poparcie dla palestyńskiego ruchu oporu zgodnie z retoryką „jedności frontu”. Nie przystąpiła jednak do wojny, ponieważ obawiała się Hamasu, z którym walczyła w Syrii. I nie podziela ideologii Bractwa.

Wszyscy zachodni przywódcy zapewnili nas, że potępiają terrorystyczne działania Hamasu i popierają Izrael. W przeszłości nie zrobili nic, aby rozwiązać problem niesprawiedliwości w Palestynie, a ich fundamentalne stanowisko pokazuje, że nie zrobią tego również teraz. Z kolei Rosja i Chiny wzywają nie do stosowania zachodnich zasad, ale do przestrzegania prawa międzynarodowego. Teraz znaleźliśmy się w sytuacji, w której wszyscy zaangażowani wcześniej celowo sabotowali każde rozwiązanie, więc uniknięcie rozlewu krwi jest teraz prawie niemożliwe.

Changement de paradigme en Palestine ukazał się 10.10.2023 na voltairenet.org.