Poniżej kolejny, przełamujący dotychczasowe schematy historii tekst Mikołaja Starikowa

 

 

„Gdyby Princip nie zabił austriackiego arcyksięcia Ferdynanda, ci, którzy dążyli do wywołania wojny światowej znaleźliby inny pretekst„– wielki książę Aleksander Michajłowicz Romanow

 

„Tak więc starej angielskiej prywatnej władzy ponownie udało się przynieść Europie masakrę” - Alfred von Tirpitz, niemiecki Grossadmirał

 

Już po wszystkim polityków różnych krajów pytano, jak to się stało, że najbardziej krwawa wojna w historii ludzkości wynikła prawie z niczego? Większość z nich bezradnie rozkładała ręce, niektórzy obwinia wrogów swoich państw, ale jeden człowiek będący na środku europejskiej sceny politycznej zachował milczenie. Był to lord Edward Grey, wicehrabia Falladon. Ten wpływowy gentleman był ministrem spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii w latach 1906-1916. Wojny nie wymyślił ale potworne plany były realizowane w wyniku jego starań. W rezultacie miliony dorosłych i dzieci posłano do grobów, zniszczono setki tysięcy kwitnących miast i wsi a rosyjskie imperium wymazano z politycznej mapy świata.

 

Ale wróćmy do tego gorącego lipca 1914 r.. Śledztwo prowadzone przez austro-węgierskie cesarstwo dało odpowiedź na stare pytanie „kto za tym stoi”. Zabójcy arcyksięcia nie tylko dostali broń i zostali przeszkoleni w Serbii, ale zostali dostarczeni do Bośni krótko przed zamachem. Była to długo oczekiwana okazja, którą Austriacy potrzebowali do ataku na swojego wroga w Belgradzie. Ekstremiści serbscy rzucili rękawicę i zabili następcę tronu. Czyn ten wyraźnie zagroził samej podstawie wieloetnicznej habsburskiej rzeszy.

 

Ale zanim zdecydowano o ukaraniu Belgradu, Niemcy i Austria potrzebowały czasu by mieć pewność, jak by na to zareagowała Rosja. Już trzykrotnie wcześniej w latach 1908, 1912 i 1913, Wiedeń rezygnował z zamiaru zmiażdżenia Serbii, trzykrotnie też Rosja odrzuciła pomysł obrony słowiańskiego rządu. Teraz, po zamachu, Niemcy wierzyli, że Mikołaj II nie może zabronić ukarania winnych. Niemiecki Grossadmirał Alfred von Tirpitz napisał we wspomnieniach, że cesarz Wihelm „uważał interwencję Rosji na rzecz Serbii za nieprawdopodobną, ponieważ car, jego zdaniem, królobójstwa nie poprze...”

 

W swym uzasadnionym gniewie niemiecki cesarz nie poświęcił uwagi nie rzucającym się w oczy, niemniej jednak ważnym oznakom zbliżającej się wojny. Niemiecki attaché marynarki w Japonii

pisał do Berlina jeszcze przed zamachem 10 czerwca 1914 r.: „Mam wrażenie powszechnego przekonania i oczekiwania na wojnę z Niemcami w bliskiej przyszłości... mgliste, a jednak jasno czytelne 'coś' , co wisi w powietrzu, jak sympatia do więźnia oczekującego na egzekucję.” Wilhelm II tymczasem nie zrobił nic aby przygotować się do wojny, a jego rzeszy odliczano czas, kiedy odda duszę swemu stworzycielowi. To każe się zastanowić, skąd brało się przekonanie, a nawet pewność polityków i dyplomatów japońskich i Trójprzymierza, że konflikt wojenny wybuchnie.

 

Odpowiedź jest jednoznaczna – napisano już scenariusz nadchodzącej destrukcji. Reżyserzy znali rzeczywisty cel walki, a reszta znała tylko drugorzędne szczegóły. Choć scenariusza tego nikt nie widział na papierze, to wiele dowodów świadczy o jego istnieniu. Czernow - szef rosyjskiej Partii Socjalistycznej – partii Rewolucyjnej – pisał o tym w swoich wspomnieniach. Pisał o przemowie Józefa Piłsudskiego, polskiego socjalisty i przyszłego przywódcy niepodległej Polski, wygłoszonej w Paryżu na początku 1914 r. „Piłsudski z pewnością siebie zapowiedział, że „Bałkany zapłoną w bliskiej przyszłości austriacko-rosyjską wojną”. Piłsudski jeszcze dokładnie powiedział, jaka siła stanie za kim i kto jeszcze wejdzie do konfliktu zbrojnego. Ale nie to jest najważniejsze!

 

„...Piłsudski potem postawił proste pytanie: jak skończy się wojna i kto ją wygra? Jego odpowiedź brzmiała następująco: Rosję pokonają Austria i Niemcy, a te ulegną Anglikom i Francuzom (czy Anglikom, Amerykanom i Francuzom).”

 

Przewidywania przyszłego polskiego dyktatora były nadzwyczajne! Mikołaj II, Wilhelm II i Franciszek Józef nawet nie przewidywali wojny. Arcyksiążę Franciszek Ferdynand grzecznie bawił się ze swymi dziećmi w Belwederze, Gavrilo Princip był studentem uniwersytetu, Młoda Bośnia jeszcze nie rozważała zabójstwa następcy austriackiego tronu, a sztaby generalne przyszłych przeciwników nie miały żadnych planów nadchodzącego konfliktu. A Józef Piłsudski nie tylko, że znał szczegóły scenariusza wojny, ale wiedział jak ona się skończy!

 

Scenariusz wybuchu I wojny światowej z jednej, organizacyjnej, strony był dość skomplikowany, ale z drugiej, w swojej istocie bardzo prosty. Za poparcie Niemiec Austro-Węgry przedłożyły ultimatum Serbii. Ta, popierana przez Rosję warunki odrzuciła. Zarówno Austriacy jak Niemcy uznają rozwiązanie siłowe za optymalne, co oznacza, że byli przeświadczeni, iż Piotrogród nie stanie po stronie Serbii i ograniczy reakcję do działań dyplomatycznych. Tylko taka wersja wyjaśnia akcję zbrojną. Gdyby Austria i Niemcy wiedziały, że akcja ta doprowadzi do starcia z Rosją, nie przekroczyłyby tej linii wiedząc, że oznaczałoby to wojnę z Francją i Anglią a na koniec alians tych trzech państw.

 

Oczywistość tej potencjalnej sekwencji zdarzeń była główną gwarancją, że do zbrojnego konfliktu nie dojdzie. Pierwszej wojnie światowej można było łatwo zapobiec. Wystarczyłoby, aby Wielka Brytania oświadczyła Niemcom, że w przypadku wojny w Europie nie pozostanie neutralna i poprze swoich sojuszników z Trójprzymierza. Dokładnie tak WB zapobiegła francusko-niemieckiej wojnie kilka lat wcześniej, podczas kryzysu marokańskiego. Tyle by wystarczyło, gdyby londyńscy gentlemani chcieli zachować pokój. Ale tym razem chodziło o zniszczenie Rosji i Niemiec. Brytania potrzebowała wojny, ale aby ją wywołać musiała pozować na obrońcę pokoju.

 

Właśnie wtedy na scenie pojawił się w całej krasie lord Edward Grey. Czcigodny lord zasiadł w rządzie. Tego gorącego lata 1914 r. to od jego urzędu zawisł los całej ludzkości. Tak jak każdy dyplomata i szef brytyjskiego Foreign Office miał dar długiego przemawiania zanim cokolwiek powie. Zanim dał jasną odpowiedź, zanim przedstawił jasne stanowisko, słowa sir Grey'a tego krytycznego lata pełne były aluzji i uników. Nie przypadkowo.

 

Po zabójstwie Franciszka Ferdynanda 29 czerwca 1914 r., szef brytyjskiej dyplomacji publicznie złożył Wiedniowi swoje głębokie kondolencje i zamilkł. 6 lipca, po tym jak cesarz radził z Austriakami, niemiecki ambasador w Londynie - książę Lichnowski spotkał się z Grey'em by wysondować jak zachowa się Brytania w dalszym rozwoju sytuacji. Brytyjczycy demonstrowali umiłowanie pokoju.

 

Mimo tych dyplomatycznych niejasności były i inne symbole przychylności Brytanii wobec Niemiec. U źródeł brytyjsko-niemieckiego współzawodnictwa stała kwestia morska – wielki program okrętowy Rzeszy. Londyn uznał rozrastającą się niemiecką flotę za gest nieprzyjacielski ale naglę swoje stanowisko zmienił! Admirał Tirpitz napisał: „...Stosunki pomiędzy tymi dwoma krajami były tak dobre, że po raz pierwszy po wielu latach brytyjska flotylla przypłynęła na tygodniowe uroczystości do Kilonii. Odpłynęła po zamachu w Sarajewie.”

 

I tak niemiecki ambasador rozpoczął rozmowy z Grey'em. Lichnowski przekazał głębokie zadowolenie cesarza Wilhelma z wizyty brytyjskiej flotylli w niemieckim porcie, a następnie zaczął sondować jakie jest stanowisko brytyjskie wobec nadchodzących międzynarodowych komplikacji. W tym celu powiedział, że Austriacy podejmą działania przeciwko Serbii. Później uprzejmie wyjaśnił stanowisko niemieckie: Berlin nie może odmówić pomocy swojemu sojusznikowi, a to mogłoby skomplikować stosunki z Petersburgiem. Niemcy dobrze wiedzieli, że mimo etnicznych sympatii, te dwie monarchie łączyły więzi rodzinne: matka serbskiego następcy tronu była także siostrą wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza Romanowa, przyszłego szefa cesarskiej armii w nadchodzącej wojnie. Sam car był stryjem serbskiego księcia Alexandra. Tylko kilka miesięcy wcześniej Mikołaj II osobiście przyrzekł Serbii „pełną pomoc wojskową” a nawet „jakiegokolwiek wsparcia będzie potrzebować”.

 

I gdy już wypuścił „balon próbny”, niemiecki ambasador postawił kluczowe pytanie, dla którego na spotkanie przyszedł. Niemcy wiedziały o toczących się rokowania między Anglią a Rosją dotyczących układu morskiego i że taka umowa mogłaby wpłynąć na stosunki Rosji z Austrią. Twarde deklaracje londyńskich dyplomatów zmuszałyby Niemcy do poszukiwania drogi wyjścia z kryzysu. Dopóki by Rosja miała poparcie Brytanii, konflikt z nią był dla Niemiec nie do przyjęcia.

Była więc okazja pokazania niemieckiemu ambasadorowi brytyjskiej buty, ale zamiast tego sir Grey powiedział: „Brytania nie może tolerować niszczenia Francji”. Dyplomaci zawsze i ze zrozumieniem używają specyficznego języka, innego niż rozumieją zwykli śmiertelnicy. W wielu przypadkach praca ich polega na interpretacji wzajemnych aluzji i przekazania czegoś innego niż się powiedziało. Przekładając to na ludzki język brytyjskie zdanie „nie możemy tolerować zniszczenia Francji” znaczy co następuje: Petersburg prowadził jakieś rozmowy z Londynem; Brytania nie daje Rosji żadnych gwarancji bezpieczeństwa; W przypadku konfliktu wojennego Niemiec z Rosją, Brytyjczycy stać będą z boku; jedyna rzecz, która niepokoi Brytanię – a przeciw której zadziała – jest wojskowa porażka Francji.

 

Tyle informacji nie mieści się w krótkim zdaniu, ale to co Niemcy mieli zrozumieć, a co oznajmił sir Grey, sprowadza się do tego, że zniszczenie Rosji Wielkiej Brytanii nie zmartwi.

 

Siła tych, którzy chcieli wywołać wojnę polegała na sposobie w jaki pogrywali ze stronami konfliktu, z oboma drużynami. Gdy w Rosji wybuchła rewolucja, ci sami gentlemani poklepywali po plecach Mikołaja II a jednocześnie finansowali jego obalenie. Potem wysłali gratulacyjny telegram do Kiereńskiego i obiecywali pomoc generałowi Korniłowowi aby go obalił. Potem do głosu doszli bolszewicy a „sojusznicy” rokowali z nimi i z ich wrogami. W czasie rosyjskiej wojny domowej Brytyjczycy pomagali Białym pilnie przy tym bacząc, aby nie wygrali. Nie jest to rodzaj jakiejś nieziemskiej zdradliwości i fałszywości brytyjskiej ale forma realizacji własnych planów i interesów. Gra białymi i czarnymi pionkami na jednej szachownicy ma dać mata tej stronie, która już nie jest potrzebna.

To okazało się potem, ale aby plan zniszczenia Rosji mógł być zrealizowany, sir Grey ugościł rosyjskiego ambasadora Benckendorfa po spotkaniu z ambasadorem niemieckim i śpiewał z innych nut. 8 lipca szef brytyjskiej dyplomacji opisał sytuację, której Rosja była przeciwna. Nie wątpił, że Austria zaatakuje i nawet wygłosił pogląd, że Rosja miałaby bronić Serbii. Podkreślił wrogość Niemiec wobec Rosji. Wskazał, że wg jego wiedzy w przypadku konfliktu kierunek operacji niemieckich przesunie się z zachodu na wschód. Grey różnie się prezentował; gdy rozmawiał z ambasadorem niemieckim – był optymistą, gdy z rosyjskim – pesymistą. Gdy Benckendorf próbował nakreślić sytuację w lepszym świetle Grey mocno protestował mówiąc, że „nie podobają mu się informacje otrzymywane z Wiednia” i że „sytuacja jest bardzo poważna.”

 

Gdy ziarno wątpliwości zakiełkowało w rosyjskim rządzie, 9 lipca, sir Grey ponownie spotkał się z ambasadorem Niemiec Lichnowskym. Jeszcze trzy dni wcześniej oznajmił mu, że Brytania nie będzie wtrącać się do spraw na kontynencie o ile nie będzie zagrożenia „zniszczenia Francji”. Dla upewnienia się, że dobrze zrozumieli stanowisko rządu brytyjskiego, Niemcy ponownie spróbowali zweryfikować czy dobrze „zdekodowali” aluzje Grey'a. Tak jak i wcześniej stanowisko Anglii mogło doprowadzić kontynent europejski do przepaści. Co na to powiedziałby szef brytyjskiej dyplomacji? Prawdopodobnie coś o konieczności zachowania pokoju i potrzebie rozwiązywania konfliktów środkami pokojowymi.

 

Nie. Po pierwsze, Grey długo mówił o pokojowych nastrojach w Rosji. Przezorny ambasador niemiecki, zgodnie ze wskazówkami, zapytał, czy Wielka Brytania zgodziłaby się wystąpić jako rozjemca w przypadku konfliktu austriacko-serbskiego. Lord zapewnił Lichowskiego, że „uczyni wszystko co jest możliwe, aby powstrzymać wojnę między wielkimi mocarstwami”.

„Powiedziałem” - napisał Grey w pamiętnikach, „że jeśli austriackie działania przeciwko Serbii będą prowadzone w pewnych ograniczonych ramach, będzie, relatywnie łatwiej przekonać Piotrogród, aby to tolerował”. Jednocześnie ambasador poinformował Berlin, że „z sir Grey'a emanował optymizm”. Grey mówił z takim zapałem i przekonaniem, że były to słowa, które chciał Berlin usłyszeć.

Tenże ambasador napisał w telegramie do Berlina: „„(Sir Grey) zapewnił, że nie ma nic do dodania do tego, co powiedział 6 lipca, może tylko powtórzyć, że z jednej strony zawarte zostały umowy między Wielką Brytanią, Francją i Rosją, a z drugiej Wielka Brytania nie przystąpiła do żadnych tajnych wiążących umów dotyczących wojny w Europie.” Dalej powiedział, „że Anglia chce mieć ręce wolne”. Przekładając to z języka dyplomatycznego oznacza to neutralność Anglii w przypadku wojny!

 

Czy mógł sir Grey powiedzieć, że w przypadku wojny Anglia nie będzie związana żadnymi zobowiązaniami? Czy Anglia, Rosja i Francja nie tworzyły Ententy?

 

Co ciekawe sir Grey powiedział prawdę. Historycy o tej próbie wymigania się z tej dziwnej zależności nigdy nie pisali. Faktem jest że: aż do początku I wojny światowej alianse Ententy nie były opatrzone żadną umową!

 

W istocie chodziło o trzy całkiem różne dokumenty. Pierwszy, dotyczył Anglii i Francji, inicjował blok Ententy. Dotyczył Nowej Funlandii, Zachodniej Afryki, Syjamu i Egiptu. Nie ma tam słowa o wojskowych zobowiązaniach na wypadek wojny. Drugi, to umowa między Rosją a Brytanią z 1907 r., rozdzielająca sfery wpływu w Persji, Afganistanie i Tybecie i ani słowa o zobowiązaniach wojskowych. Trzeci – umowa będąca podstawą zawiązania Ententy, zawarta między Francją a Rosją, podpisana przez Aleksandra III. I to był jedyny realny dokument. Według tegoż tak Rosjanie jak Francuzi zobowiązani byli do wypowiedzenia wojny temu, kto napadłby jedno z tych państw. Ale to dotyczyło wyłącznie zobowiązań dotyczących... Paryża i Petersburga.

 

Rzeczywisty sojusz pomiędzy państwami Ententy podpisany został dopiero na początku wojny. Jaka jest różnica? Wielka! Brak normalnej umowy umożliwił Brytyjczykom obietnicę neutralności aby sprowokować Niemcy do wojny a jednocześnie obiecywać Rosji pomoc. Gdyby sojusz Ententy zawarto oficjalnie, Niemcy zachowałyby się całkiem inaczej; niepewność co do postawy Londynu była haczykiem, na który się niemieccy dyplomaci złapali.

 

Francuski ambasador w Rosji - Maurice Paleologue do swojego angielskiego kolegi sir George Buchanana: „Obstawiam kluczową rolę jaką odegrać może Wielka Brytania w osłabieniu wojennych zapałów Niemiec i powołam się na imperatora Mikołaja, który powiedział: 'Niemcy nigdy by się nie odważyły zaatakować zjednoczoną Rosję, Francję i Anglię, o ile całkiem by nie oszalały.'”

Jasne, że Niemcy nie zaatakowałyby trzech supermocarstw. To jest powód, dlaczego Anglia przekonywała Niemcy, że nie będą walczyć z trzema mocarstwami! Dzięki temu Niemcy i Austriacy nie poszli na ustępstwa.

 

I tak zaczęła się długo oczekiwana wojna...

 

I Niemcy to połknęli. Chłodna nieufność wobec tradycyjnie wrogiej polityki brytyjskiej została rozwiana błyskotliwym wdziękiem sir Grey'a. Admirał Tirpitz wspomina: „9 lipca ludzie z MSZ wyrażali trzeźwy pogląd, że wbrew oczekiwaniom nie uda utrzymać się pokoju w Europie, a Anglia stanie po stronie naszych nieprzyjaciół od początku działań wojennych. Tym niemniej pokojowe stanowisko brytyjskiego MSZ w ostatnich tygodniach coraz bardzie zwodził ludzi nawet w wąskim kręgu biura. Nawet i sztab generalny zaczął brać pod uwagę pokojowe zamiary Anglii.”

 

Anglia dąży do pokoju! Wystarczyło powiedzieć dwa słowa a Niemcy zrozumieliby, że los ich kraju wisi na włosku. Ale przełożeni sir Grey'a postawili przed nim zadanie, które on rozwiązał po mistrzowsku, posyłając miliony, nic nie podejrzewających i opalających się w lipcowym słońcu ludzi, do grobu. Jak wszędzie indziej na świecie, miała Brytania nieoficjalną dyplomację, obok oficjalnych kanałów. Ale gdy stawka była wysoka, wszystko ucichło. „Jednocześnie Anglia powstrzymała się i od tego, aby nas ostrzec w cztery oczy” - skarżył się Alfred von Tirpitz.

 

Zamiast tego „niezależna” prasa brytyjska opublikowała teksty, mogące uchodzić za prowokacyjne, ale uznane zostały za normalne. Standard i Daily Chronicle wskazały sprawców śmierci austriackiego następcy tronu: „Nie ma wątpliwości, że cala konspiracja została przygotowana w Serbii, a część, nie cała odpowiedzialność, spoczywa na Rosji”, „Mord jest głównym sposobem Rosji pozbywania się wrogów na Bałkanach”. Fascynujące, jak rosyjscy rewolucjoniści dolewali oliwy do ognia. Lew Dawidowicz Trocki w książce „Europa w wojnie” napisał: „Zabójstwo... było niewątpliwie zaplanowana przez serbski rząd. Z drugiej strony Rosja do tych przygotowań była włączona także pośrednio.”

 

Zapewniony o „pokojowych sposobach” Brytanii wyjechał niemiecki cesarz na coroczny rejs po morskich fiordach. Austriacy, zgodnie z kierunkiem jego działań, zaczęli przygotowywać tekst ultimatum dla Serbii. Dzięki staraniom lorda Grey'a Austrii i Niemcom pokazano obraz w różowych barwach: w przypadku austriackiej inwazji na Serbię Rosja nie włączy się do konfliktu, a jeśli nawet, to Anglia jej nie poprze. Francuska interwencja jest prawdopodobna ale w tej sytuacji taki scenariusz nie był tak zły – Paryż z upragnieniem wyczekiwał okazji odebrania Alzacji i Lotaryngii, a przez to był wrogiem Niemiec.

Czytelne aluzje sir Grey'a więcej wpłynęły na wojnę niż kulki Gawriło Principa.

 

Akcja zbliżała się do rozstrzygnięcia. 20 czerwca prezydent Francji Raymond Pointcaré zwrócił się do Rosji: „Wojna”. Aby Mikołaj II nie obawiał się pomóc swoim słowiańskim braciom, został zapewniony, że w przypadku wojny z Niemcami, Francja wypełni swoje sojusznicze zobowiązania. Strony omówiły plan walki. Rosja, zgodnie ze zobowiązaniem, miała zmobilizować swoje siły w pełnej gotowości w ciągu 15 dni po ataku na Niemcy. Atak na Austro-Węgry zaplanowano na 19 dzień mobilizacji. Gdy władca rosyjski i francuski prezydent rozmawiali, wydarzenia zamarły, ale po wyjeździe Pointcarego. wszystko ruszyło z kopyta. Rosji pozostał jeszcze tydzień życia w pokoju.

 

23 lipca „sojuszniczy” prezydent wrócił do domu a na drugi dzień Grey zaczął w pośpiechu sabotować ostatnią szansę na pokojowe rozwiązanie konfliktu. Z upoważnienia cara rosyjski minister spraw zagranicznych Sergiej Sazonow zaproponował, aby Rosja, Francja i Anglia wspólnie zaatakowały Wiedeń wymuszając polityczne rozwiązanie pretensji wobec Serbii. Propozycję tę Grey odrzucił. Całą rzecz mógł pokrzyżować, gdyż czekał na austriackie ultimatum. Było ono spłonką pierwszej wojny światowej; już tylko kilka dni dzieliło jego przedłożenie od rozpoczęcia działań wojennych.

 

23 sierpnia austriacki ambasador w Serbii dał mu to na co czekał. Nie przypadkowo wiedeńscy dyplomaci przedłożyli Serbii ultimatum jak tylko Pointcaré wrócił do Paryża, zatem francuski i rosyjski przywódca nie mogli zaplanować reakcji. To pasowało Niemcom i Austriakom. Dla naszych „sojuszników” miało to istotne znaczenie; po wyjeździe francuski prezydent nie musiał odpowiadać na niewygodne pytania. Zamiast tego Mikołaj II mógł po prostu „wysłać telegram”. Broń Boże aby car zaproponował wspólne wystąpienie np. aby zgodzić się na propozycję Austrii i utworzyć jakąś komisję międzynarodową, bo to by długo wyczekiwaną wojnę opóźniło. Toteż zamiast konkretnej dyskusji o stale zmieniającej się sytuacji mogli Francuzi używać banalnych frazesów. A ultimatum wygasało po 48 godzinach. Czas biegł szybko i było już za późno zapobiec wojnie. Głównym celem Grey'a było uczynić rzeczy nie do odkręcenia.

 

Grey spotkał się z austriackim ambasadorem po raz pierwszy w dniu, przesłania ultimatum. Anglicy już znali jego warunki. Dla każdego, kto chociaż trochę zna się na polityce było jasne, że chodziło o wypowiedzenie wojny. Gdy rosyjski minister spraw zagranicznych Sazonow dowiedział się o tym z telegramu wykrzyknął: „To oznacza wojnę w Europie!” Lord Grey „nie rozumie”. Zamiast ostrzeżenia Austriaków przed wojną, wyraził później wyrazy współczucia, że dokument przedłożony Serbii zawiera limit czasu i odmówił dyskusji o nim dopóki nie zobaczy tekstu osobiście.

 

Potem rozmawiał z ambasadorem austro-węgierskim o tym, jak wojna między czterem państwami zaszkodzi handlowi. Ambasador Mensdorf znał się na buchalterii. Cztery mocarstwa to Rosja, Austro-Węgry, Francja i Niemcy. Grey nie powiedział nic o piątym – Anglii. To nie aluzja ale dowód neutralności Wielkiej Brytanii w przyszłości. Cesarski ambasador opisał swoje wrażenia z rozmowy tymi słowy: „Był chłodny i obiektywny, jak zwykle i mówił przyjaźnie a nawet z pewną dozą sympatii dla nas.” Po rozmowie z Grey'em Austro-Węgry zostały wreszcie uspokojone i przeświadczone, że mogą zaatakować Serbię.

 

Teraz wróćmy do faktów. Po otrzymaniu 10 punktowej noty od Wiednia Belgrad wpadł w histerię. W powietrzu czuć było woń strzelniczego prochu a Serbia stała twarzą w twarz z rozwścieczoną Austrią. „Nie możemy się bronić. Dlatego prosimy was o jak najszybszą pomoc” - napisał serbski książę-regent Alexander w telegramie do Mikołaja II. Serbowie dostali wskazówkę aby spełnić austriackie żądania, nie sprzeciwiać się ale podporządkować Austrii oddając swój los w jej ręce.

 

Ultimatum upłynęło po 48 godzinach. Od chwili jego przedłożenia zaczęła tykać bomba zegarowa. Połowa tego czasu już ubiegła gdy austriacki ambasador w Londynie dał Grey'owi kopię ultimatum. I wielki aktor - lord Edward Grey – wytrzeszczył oczy! Zmieszanemu Mensdorfowi powiedział, że jest to „coś najokropniejszego w historii dyplomacji”.

 

Ostatnie minuty pokoju przesypywały się jak piasek w klepsydrze a gadatliwy szef brytyjskiej dyplomacji ponownie spotkał się z niemieckim ambasadorem. Sir Grey chętnie rozprawiał i nie można było nic zrobić. Czy teraz, gdy Europa cieszyła się ostatnią dobą pokoju, Brytyjczycy powiedzą coś na tyle ważnego, aby uratować miliony istnień? W żadnym wypadku!

 

„Dopóki Austria nie naruszy granic Serbii” - Grey - „ryzyko europejskiej wojny będzie przed nami... a jej skutki dla czterech mocarstw byłyby wprost niewyobrażalne.”

 

Brytyjski dyplomata znowu mówił o możliwości strat światowego handlu, potencjalnych wybuchach rewolucyjnych i groźbie rozszerzającej się biedy, ale były to tylko słowa. Co ważniejsze, ponownie nawiązał w rozmowie z ambasadorem niemieckim o możliwej wojnie pomiędzy CZTEREMA wskazując tym samym, że Brytania pozostanie neutralna! Nie dziwi, że ponownie to mówił, potrzebował tylko aby Austria przedłożyła ultimatum oraz rozpoczęła działania wojenne. Teraz, upewnieni o angielskiej neutralności, Austriacy i Niemcy zdecydowani byli na wojnę z Rosją i Francją.

 

25 lipca, w określonym czasie, serbski premier Nikola Pašič dal odpowiedź. Serbia zgodziła się na wszystkie warunki prócz jednego: aby przedstawiciele Austrii prowadzili śledztwo w sprawie spisku i zabójstwa arcyksięcia w Serbii, gdyż byłoby to „naruszeniem konstytucji i prawa karnego”. I choć Belgrad zgodził się na 9 z 10 warunków ultimatum, austriacki ambasador ogłosił zerwanie stosunków dyplomatycznych. Wskutek sygnałów ze strony brytyjskiej, jedna strona była przygotowana do wojny. A co się działo na stronie drugiej?

 

Rosyjscy dyplomaci próbowali ochronić świat. W tym samym dniu, kiedy Austria zerwała stosunki z Serbią, Sazanow zwrócił się do sir Grey'a z żądaniem, aby „jasno i ściśle” potępił Austriaków za ich działania. Żadne potępienie nie nastąpiło, ponieważ mogłoby ono wstrzymać austriackie oddziały zgromadzone na granicy z Serbią. Jednocześnie tegoż dnia rosyjski ambasador w Londynie Benckendorf, informował o wrażeniu co do angielskiej „neutralności” do Piotrogrodu całkiem opacznie: „Chociaż nie mogę podać żadnych konkretnych dowodów o wojskowej współpracy Anglii, nie zauważyłem żadnych oznak ze strony Grey'a, króla, czy wpływowych ludzi, wskazujących na fakt, jakoby Anglia poważnie rozważała możliwość pozostania neutralną. Mój pogląd jest inny niż wynikający z obecnej sytuacji.”

 

W Berlinie cesarz zaniepokojony rozwojem sytuacji radził w wąskim kręgu. Tego dnia brat Wilhelma II - książę Heinrich,Heinrich, dotarł do Poczdamu z wieścią od króla Jerzego V. Koronowane głowy przystąpiły do wojny dezinformacyjnej. Brytyjski monarcha powiedział do księcia Heinricha: „Będziemy się maksymalnie starać nie wplątać do wojny i pozostać neutralni”.

 

„Gdy oględnie wyraziłem swoje wątpliwości cesarz mi przerwał: „mam słowo króla i to mi wystarczy'” - napisał admirał Tirpitz w swoich wspomnieniach. Czas się skurczył w jednej chwili. 28 lipca austriackie działa oddały salwę na Serbię. W Petersburgu upierano się, aby Anglia wreszcie się określiła. Z Londynu nadeszła niezrozumiała odpowiedź. Tylko francuski ambasador w Rosji Maurice Paleologue mógł w pamiętnikach napisać, że jego brytyjski odpowiednik - Buchanan „obiecywał, że doradzi Grey'owi politykę przeciwstawienie się niemieckim ambicjom”.

 

Pod nosiskiem wojska i ministra Sazonowa, car zarządził powszechną mobilizację. To było rozstrzygające. W tymże dniu dostał telegram od cesarza Wilhelma o jego zamiarze pośrednictwa w negocjacjach między Austrią a Rosją żądając zaprzestania przygotowań wojennych.

Wieczorem Mikołaj zadecydował o zaprzestaniu powszechnej mobilizacji zastępując ją częściową w czterech okręgach wojskowych. Rozkaz dotyczący Warszawy, Kijowa, Odessy i Moskwy wysłano telegraficznie w nocy 29 lipca. Problem wszak w tym, że Rosja nie miała planów częściowej Mobilizacji!

 

Okazało się, że niemożliwe było prowadzenie oddzielnych przygotowań wojennych przeciwko Austrio-Węgrom mobilizując niezbędne siły przeciwko Niemcom, z którymi Rosja nie miała problemów.

 

W Berlinie o tym wiedziano ale rozumiano inaczej: mobilizacja oznacza wojnę. To była groźba. 29 lipca niemiecki ambasador w Rosji - Portalés odczytał Sazonowowi telegram od niemieckiego kanclerza Theobalda von Berthmann-Hollwega, w którym ten żądał zaprzestania przez Rosję przygotowań wojennych, bo inaczej Niemcy także ogłoszą mobilizację, co mogłoby doprowadzić do wojny.

 

W tej chwili w Londynie słyszano podobne wezwania do wyjaśnienia stanowiska brytyjskiego z Piotrogrodu. 29 lipca nasi „sojusznicy” pokazali swoje karty. Brytyjski MSZ dwukrotnie spotkał się z niemieckim ambasadorem. Podczas pierwszego nie powiedział niczego istotnego. Oczekiwał informacji o rozpoczęciu rosyjskiej mobilizacji. Gdy ją otrzymał Grey poinformował Lichnowskiego, że chętnie spota się z nim ponownie.

 

Zdawało się, że niespodzianki się nie wydarzą gdy sir Grey nieoczekiwanie ogłosił... no ale niech to sam powie niemiecki ambasador: ”Grey ogłosił, że rząd brytyjski chce utrzymać z nami przyjacielskie stosunki i że tak będzie, bo konflikt ogranicza się wyłącznie do Austrii i Rosji. Gdybyśmy jednak wciągnęli do niego Francję, to sytuacja zmieniłaby się diametralnie i rząd brytyjski potencjalnie musiałby podjąć określone kroki.”

 

Co to oznacza? - zapytałby niemiecki ambasador i to byłoby wszystko co mógłby zrobić, ale cesarz wysyłając telegram przedstawił własny wniosek: „to oznacza, że nas zaatakują”. Niemcy nie wiedziały, że dwa dni przedtem szczwany i przyjacielski Edward Grey gwałtownie domagał się udziału Brytanii w wojnie grożąc podaniem się do dymisji!

 

Teraz Rzesza wiedziała, że w przypadku konfliktu będzie musiała walczyć także z Anglią! A to zmieniało wszystko. Wojować z imperium brytyjskim i praktycznie niewyczerpalnymi zasobami ludzkimi i surowcowymi, a prawdopodobnie ze Stanami Zjednoczonymi, oznaczało starcie z całą planetą. Nie było szans aby Niemcy w takiej walce zwyciężyły.

 

Greyowe oświadczenie było dla Berlina bombą. Sam cesarz przejawił emocje: „Anglia pokazała karty i sądzę, że zostałem przyparty do muru w beznadziejnej sytuacji! Ci podrzędni sprzedajni bastardzi spróbowali nas zwieść obiadami i przemówieniami. Król mówił zagadkowo gdy w rozmowie z Heinrichem twierdził: „Zostaniemy neutralni i postaramy się takimi zostać dopóki będzie to możliwe”.

 

Niestety, oświecenie niemieckiego władcy przyszło za późno. Świat był już na skraju przepaści. Jeśli zostawimy na boku zakłopotanie Lichnowskiego i gwałtowny gniew Wilhelma II, koniecznie trzeba zbadać inny fakt: sir Grey właśnie dał niemieckim dyplomatom coś całkiem nowego. Dał im właśnie ultimatum: jeżeli chcecie uniknąć wojny z Brytanią (tj. z całym światem) walczcie tylko z Rosją! Nie ruszajcie Francji!

 

I to jest clou wszystkiego: Brytyjczycy nie tylko zorganizowali I wojnę światową, ale postarali znaleźć się w takiej sytuacji aby być poza walką między Austrią Niemcami a Rosją. Chcieli stać z boku, zachować „wolność działania” - używając określenia Grey'a. To logiczne jeśli pamięta się cel wojny dla naszych „sojuszników”: zniszczyć Rosję i Niemcy. Niech się zniszczą wzajemnie, a Francuzi i Brytyjczycy do walk wkroczą w ostatniej chwili. Mogą nawet wypowiedzieć wojnę aby utrzymać status quo, ale nie ma powodu wojować. „Sojusznicy”? Tak samo było w 1939 r. gdy krwawiąca Polska nie mogła doczekać się ich pomocy.

 

Słowa brytyjskiego ministra zaszokowały Berlin. Sytuacja zmieniła się radykalnie. Zrozumieli, że znaleźli się w ślepej uliczce i musieli szybko znaleźć z niej drogę wyjścia. Jednocześnie okazało się, że Włochy prawdopodobnie po stronie swoich sojuszników – Niemiec i Rosji, walczyć nie będą. Obraz sytuacji nagle się zmienił: Berlin był na skraju paniki. Ostrzeżenie Grey'a przekazano do Wiednia a Niemcy usiłowali przekonać Austriaków, aby poczekali z zajęciem Belgradu jako sankcją i pozostawili sprawy do rozstrzygnięcia przez międzynarodowych mediatorów.

 

W tamtej chwili organizatorzy wojny potrzebowali znowu ukłuć drugą stronę, bo Niemcy i Austriacy mieli ochotę wymigać się od wojny. Rosyjski car o zdradzie swych „sojuszników” nie wiedział i późnym wieczorem 30 lipca podpisał dekret o powszechnej mobilizacji. Rozkaz uprawomocnił się 31 lipca 1914 r. uruchamiając reakcję łańcuchową. Na rosyjską mobilizację w ten sam sposób zareagowały Niemcy, co francuski ambasador opisał, że „z powodu powszechnej mobilizacji rosyjskiej armii, Niemcy ogłosiły kriegs gefahr (alarm wojskowy)”. Niemcy zażądały by Rosja się zdemobilizowała inaczej zaczną własną mobilizację. Francuski rząd i prezydent Raymond Pointcaré zadecydowali zareagować na niemiecką mobilizację tak samo. Do rozpoczęcia wojny pozostał jeden dzień.

 

Berlin znalazł się w trudnej sytuacji. Sojusznik Niemiec – Austria – już prowadziła działania wojskowe w Serbii. Rosja się mobilizowała, podobnie jak na przygotowania niemieckie Francja. Teraz już Niemcy nie miały wyboru. Gdyby nic nie robiły a tylko czekały, Rosja zaatakowałaby Austrię zmuszając Niemcy do pomocy swojemu sojusznikowi, a Francja swojemu. Wielka Brytania wkrótce także przystąpiłaby do wojny. To była ślepa uliczka bez możliwości zwycięstwa. Drugi wariant działań zaproponował sam sir Grey: walczycie tylko z Rosją, która pierwsza wyszła z inicjatywą. Pretekstem była rosyjska mobilizacja jako bezpośrednia groźba dla bezpieczeństwa Rzeszy! W ten sposób Anglicy doprowadzili do wojny Niemcy i Rosję. Lont został podpalony po obu stronach.

 

Berlin, prawidłowo odczytując sytuację, spróbował wydostać się z pułapki, w którą cesarz Wilhelm II sam się zapędził. Ostatnią szansą (bez straty twarzy, oczywiście) było nakłonienie Rosji aby nie mieszała się do konfliktu austriacko-serbskiego. Warunkiem było powstrzymanie rosyjskiej mobilizacji. Tirpitz cytował cesarza: „... Rosyjska mobilizacja uczyniła wojnę nieuniknioną. Teraz powstrzymać ją mógłby tylko cud. Dalsza bierność z naszej strony oznaczała by ustępstwo na rzecz nieprzyjaciela co byłoby nie do usprawiedliwienia.” I Niemcy spróbowali ów cud sprawić. 31 lipca o północy niemiecki ambasador Portalés przedstawił Rosji ultimatum. Jeżeli do południa 1 sierpnia Rosja się nie zdemobilizuje, Niemcy także ogłoszą mobilizację. Sazonow zapytał, czy to oznacza wojnę. „Nie” odpowiedział Portalés, „ale bylibyśmy jej bardzo blisko.”

 

W czasie gdy dyplomaci rozmawiali, niemiecki cesarz osobiście napisał telegram do Mikołaja II, w którym desperacko prosił Rosję aby zapewniła go o swoich pokojowych zamiarach. Ale w sytuacji gdy Brytyjczycy już oszukali Wilhelma, chciał dostać od cara nie tylko słowa ale zapewnienie o pokojowych zamiarach! Dylemat był prosty i tragiczny: jeśli się „kuzyn Niki” opamięta, będzie można uniknąć wojny. Ale jeśli wypowie wojnę, Niemcy będą zmuszone walczyć tylko z Rosją. Sir Grey to Niemcom obiecał! Cesarz, na granicy rozpaczy, rozumiał sytuację. Car był dużo spokojniejszy, za plecami miał „sojuszników”, innymi słowy niczego nie rozumiał! Brytyjczycy ciągle jeszcze mogli katastrofie zapobiec, wystarczyło by do północy 31 lipca 1914 jasno określili swoje stanowisko o przystąpieniu do wojny. Nie zrobili tego, bo oni tej wojny chcieli.

 

Rano 1 sierpnia Mikołaj II przyjął niemieckiego ambasadora. Przekonywał, że mobilizacja nie stanowi dla Niemiec żadnego zagrożenia i nie ma żadnych wrogich planów. Nie można teraz mobilizacji powstrzymać z powodu rozległości kraju. Portalés zaraz przekazał treść rozmowy do Berlina. Niemcy już nie wierzyli ani słowu a rosyjska mobilizacja trwała już drugi dzień. Wedle rosyjskich planów wojennych, dobrze znanych w Berlinie, 15 dnia rosyjska armia była gotowa do ataku.

Tego wieczora cesarz podjął decyzję. Niemiecki ambasador - hrabia Portalés, przybył do rosyjskiego MSZ. „Zanim pozwolił Sazonowowi powiedzieć choćby słowo, (Portalés) powiedział

szybkim trzęsącym się głosem: 'zaakceptujcie mobilizację!, zaakceptujcie mobilizację!, zaakceptujcie mobilizację!'” Potem niemiecki ambasador spytał, czy rosyjski rząd zamierza dać przychylną odpowiedź na prośbę z dnia poprzedniego o zawieszeniu mobilizacji. Sazonow odpowiedział: nie. Wtedy przekazał wypowiedzenie wojny. Był tak zdenerwowany, że przekazał dwie wersje dokumentu.

 

W przypadku planów mobilizacji Niemcy mieli taki sam problem jak rosyjski sztab generalny: musieli mobilizować się przeciwko Rosji i Francji jednocześnie. Aby uspokoić Anglików ograniczając wojnę do Rosji, cesarz Wilhelm II wysłał telegram do króla Jerzego aby potwierdzić, że kierują się radą sir Grey'a:

„Z powodów technicznych mobilizacja ogłoszona dziś po południu, musi dotyczyć dwóch frontów – wschodniego i zachodniego – zgodnie z metodyką. Nie można jej odwołać i z tego powodu się usprawiedliwiam, że ten telegram doszedł późno. Ale jeżeli Francja ogłosi swoją neutralność, poręczoną przez brytyjską flotę i armię, to, oczywiście, wstrzymam atak na Francję i skieruję siły gdzie indziej. Moje oddziały na granicy będące w stałym kontakcie telegraficznym i telefonicznym, otrzymają polecenia powstrzymania się przed wejściem do Francji.”

 

Niemcy wypowiedziały wojnę tylko Rosji. Sir Grey mógł pójść spać. W ostatnich dniach odwalił kawał dobrej roboty i był nieprawdopodobnie zmęczony. Była to dodatkowa okazja dla głównego dyplomaty brytyjskiego jak nie ryzykując sprawić, aby Niemcy poszły w pożądanym kierunku: walczyć tylko z Rosją!

 

Londyn wysłał do Berlina dwie depesze w niewielkim odstępie czasu. Pierwsza informowała o poręczeniu bezpieczeństwa Belgii. Ambasador niemiecki Lichnowski wysłał później własny telegram informując, że sir Edward Grey obiecał, że uniemożliwi Francji przystąpienie do wojny pod warunkiem, że Niemcy jej nie zaatakują. Depesza ta wprowadziła w Berlinie radosne ożywienie! Wydawało się, że uda się uniknąć strasznej wojny na dwóch frontach, a może wojny w ogóle, ponieważ Rosja byłaby bardziej ugodowa wiedząc, że będzie walczyła sama.

 

Ale rzeczywistość szybko zepsuła humor cesarza. Planowane akcje niemieckich wojsk dobrze zilustrowały, dlaczego sir Grey tak się upierał, aby Niemcy walczyły tylko z Rosją. To proste. Jeden z głównych niemieckich dowódców wojskowych, gen. Erich Ludendorff, wyjaśnił problem jednoznacznie: „Zaatakowanie Rosji, gdy zachód by się bronił w obecnej sytuacji oznaczałoby, jak pokazuje to wiele gier wojennych, przewlekłą wojnę i taki plan został przez generała hrabiego Ericha Ludendorff, odrzucony.”

 

Pośpieszne wypowiedzenie wojny Rosji w sztabie wojskowym wywołało wielkie zdziwienie. Wedle wszystkich pieczołowicie opracowanych planów miały Niemcy najpierw zaatakować Francję! Nie rozumiejąc działań swojego rządu Grossadmirał von Tirpitz, napisał: „Jakikolwiek powód, dla którego to my pierwsi wypowiedzieliśmy wojnę, jest dla mnie nieznany. Najprawdopodobniej zrobiliśmy tak ze względów formalno-prawnych. Rosjanie zaczęli wojnę bez jej wypowiedzenia a my byliśmy przekonani, że nie możemy się bronić jeżeli jej nie wypowiemy.”

 

Niemcy nie mogły zaatakować Rosji w pierwszej fazie wojny, ale i nie chciały nie będąc przygotowanymi. Aby to zrozumieć należy zbadać niemiecki plan wojenny. Znany jako „Schlieffenův plan“ zakładał:

Wojna jest nieunikniona

Z powodu istniejących politycznych warunków może to być tylko wojna na dwóch frontach.

Jedynym sposobem na zwycięstwo jest pokonanie wrogów jednego po drugim.

Szybkie pokonanie wojsk rosyjskich jest niemożliwe z powodu warunków panujących w Rosji i jej terytorium.

Następny atak skierowany miałby być na Zachód, ponieważ Wschód się broni.

Francuska armia musi być pokonana przed uzyskaniem pełnej gotowością przez armię rosyjską.

Francuskie frontowe umocnienia i twierdze należy szybko zniszczyć lub obejść.

Takie obejście możliwe jest wyłącznie przez ziemie neutralnej Belgii i Szwajcarii.

 

Taka wojenna logika zakładała konieczność ataku na Francję ale nie tylko bo i na Belgię naruszając jej neutralności. Ma to znaczenie, gdyż Francja była rzeczywistym nieprzyjacielem Niemiec zatem niemiecki sztab generalny planował najpierw jej porażkę. Rosja dla Niemiec stanowiła drugorzędne ryzyko, a gdy walki zaczną się na wschodzie lepiej będzie przejść do defensywy. Istotnym powodem, dla którego niemiecka armia miałaby zacząć od pokonania Francji było to, że do tego przygotowywano się ponad 20 lat i nie można było tego zmienić w jeden dzień.

 

Szpiegostwo istniało zawsze, więc konkluzje von Schlieffena nie były tajemnicą. Naruszenie przez Niemcy neutralności Belgii także było oczywiste. Z tego powodu Londyn poręczył jej neutralność zanim wybuchły działania wojenne. Porażka Francji zależała od przejścia przez Belgię, ale w takim przypadku Anglia przystąpiłaby do wojny. Jeżeli Berlin pragnął neutralności Anglii, uderzenie musiałoby pójść na wschód w sprzeczności z niemieckim planem, w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem, w sprzeczności ze wszystkim! Zapędzenie Niemiec do kąta było możliwe gdyby zaczęły wojnę z Rosją.

 

I właśnie tego chciał sir Grey. Nikt nie mógł mu zaręczyć, że rosyjska armia, ciągle niegotowa, sama napadnie na Niemcy. Nie można było zakładać, że Mikołaj II zrobi taki prezent (aczkolwiek w rzeczywistości tak by zrobił). W Londynie nie siedzieli głupcy. Dobrze rozumieli, że najsprytniejsze co carski rząd mógł zrobić to przygotować się do wojny ale nie walczyć i cicho śledzić niemiecko-francuskie potyczki na granicy; formalnie przygotować się do bitwy ale jej uniknąć. Tym sposobem zostaliby Francuzi osłabieni i w końcu pokonani, bo Rosja ostrożnie stałaby z boku. Taki wynik wojny nie był tym, co zaplanowali jej organizatorzy! Niemcy mogłyby dojść do porozumienia z Rosją i do dalszego konfliktu by nie doszło. Nie doszłoby więc do światowego kataklizmu, żadnego morza krwi, czy rewolucji w Berlinie i Piotrogrodzie! Do tego nie można było dopuścić: Niemcy i Rosja miały się wzajemnie zniszczyć. To powód, dla którego Brytyjczycy naciskali na Niemcy by te wypowiedziały wojnę Rosji.

 

W dowództwie wojskowym zapanowało silne rozczarowanie. Cesarz nie wyjaśnił wojskowym podwójnej gry Anglii, która na siłę za uszy ciągnęła Niemcy na wschód. Dlatego zachowanie władzy racjonalnie myślących generałów i admirałów szokowało. Bardzo dobrze wiedzieli, że plan nie wymagał tak szybkiego wypowiedzenia wojny. Żądali rozpoczęcia nieprzyjacielskich działań przeciw Francji. Jakiekolwiek opóźnienie walk na wschodzie byłoby dla Niemiec korzystne. Po co było brać na siebie wypowiedzenie wojny, gdy się nie planowało ataku na Rosję, przeciwko której planowano tylko się bronić?

 

Najzabawniejsze, że wszyscy historycy piszący o I wojnie światowej stawiali te właśnie pytania, ale żaden na nie nie odpowiedział. Dlatego, że odpowiedzi szukali w Berlinie zamiast w kuluarach brytyjskiego ministerstwa zagranicy!

 

Sytuacja stała się patowa. W historii wojen zawsze było tak: najpierw mobilizacja, potem wypowiedzenie wojny i dopiero bój. W 1914 r. Niemicy to odwrócili: najpierw zerwanie stosunków dyplomatycznych, a dopiero 1 sierpnia mobilizacja. Żadnej walki. Przeciwnie, po mobilizacji przyjęli Niemcy pozycje obronne. Nonsens. Po co wypowiadać wojnę, gdy się można bronić i nie wypowiadać?!

 

To przykład bez precedensu. Przed onym dniem wypowiedzenie wojny było przywilejem atakującej strony. Chodziło o to, że agresor ogłasza działania nieprzyjacielskie aby móc rzucić się na swoją ofiarę z „czystym sumieniem”. W 1914 r. wszystko co zrobiły Niemcy było złe: zgodnie z planem miano pokonać Francję ale wypowiedziano wojnę Rosji. Takie zachowanie wygląda na idiotyczne, pod warunkiem, że się zapomni o grze sir Grey'a. Odwrotnie, jeśli weźmie się to pod uwagę, trzeba się zgodzić, że Niemcy nie mogły uczynić nic innego.

 

W czasie gdy cesarz rozmawiał z generałami, stary niemiecki plan mobilizacyjny był zakończony a armia nadal gromadziła się na zachodzie zamiast na granicach wschodnich. Szef sztabu generalnego – Moltke, starał się wyjaśnić władcy oczywistą prawdę. Gdyby wojska niemieckie przesunęłyby się na wschód, Niemcy byłyby bezbronne gdyby Francja zdecydowała się na atak!

 

To poważny argument. Po tylu wybiegach Anglików i dziwacznego zachowania Rosjan, nie można było ufać nikomu. Teraz Moltke zagrał ostatnią kartą. Zgodnie z planem Schlieffena 16 dywizja niemiecka przesunęła się w pobliże Luksemburga blisko granic do przekroczenia. Cesarz i jego kanclerz spanikowali i rozkazali wstrzymanie marszu kilometr przed granicą, aby nie naruszyć neutralności i nie sprowokować Brytanii do włączenia się do wojny. Teraz dopiero przyszedł telegram z Londynu będący odpowiedzą króla Jerzego na depeszę cesarza. Brytyjski monarcha poinformował, że o żadnych brytyjskich rękojmiach co do francuskiej neutralności nic nie wie.

 

Znalazłszy się w kleszczach zrozpaczony Wilhelm II nie miał innego wyjścia jak posłuchać sir Grey'a i wypowiedzieć wojnę Rosji. Liczył na ograniczony konflikt, ale Londyn po raz kolejny zmienił zdanie i odrzucił odpowiedzialność za atak Francji na tyły niemieckiej armii. Mobilizacja we Francji trwała w pełnym toku a jej siły morskie i lądowe były w pełnej gotowości. Cesarz miał tylko jedno wyjście: zaatakować Francję samotnie.

 

Niemcy zadali pytanie o to, czy Paryż pozostanie neutralny 31 lipca czy nie. Wcześniej, w kwietniu, w parlamencie zwyciężyli pacyfiści. Nowy francuski premier Viviani także był zwolennikiem pokoju i starał się wojny uniknąć i nie było dlań problemem opuścić rosyjskich „sojuszników”. Kogo interesuje, że Pointcaré obiecywał w Piotrogrodzie „wojnę”. Francja jest demokracją i poglądy premiera nie muszą być zgodne z poglądami prezydenta. To bardzo wygodne, gdy lewa ręka nie wie co robi prawa. Krótko mówiąc, francuscy przywódce odgrywali role dobrego i złego policjanta. Nie ograniczano się tylko do rozmów. 31 lipca, tj. przed wypowiedzeniem przez Niemcy wojny Rosji, na rozkaz ministra obrony, francuskie wojsko stało 10 km od granic, jako „dowód pokojowych zamiarów Francji w celu uniknięcia przypadkowych prowokacji”. Były to sugestie Grey'a dla Niemców: nie bójcie się i śmiało wypowiedzcie wojnę Rosji!

 

Na drugi dzień po wypowiedzeniu wojny francuskie stanowisko nie budziło już wątpliwości. Na pytanie Niemcy uzyskali wymijającą odpowiedź: „Francja będzie działać tak, jak wymagają tego jej interesy”. Premier Viviani musiał ogłosić mobilizację 1 sierpnia dodając, że „to n ie oznacza wojny”. Zgodnie z paktem francusko-rosyjskim to Francja powinna wypowiedzieć Niemcom wojnę ale zamiast tego wygłosiła takie właśnie pokojowe oświadczenie! Było to naruszeniem sojuszu i zdradą w pierwszy dzień wojny w przekonaniu, że Niemcy zaczną walczyć tylko z Rosją, w sprzeczności z własnymi planami i zdrowym rozsądkiem.

 

Francuzi, zamiast wypowiedzieć wojnę Berlinowi, do czego byli zobowiązani jako sojusznicy, odegrali życiową komedię. Motywacja naszych kolegów z Ententy była dziecinna. Rosyjski poseł w Paryżu - Izwolski 1 sierpnia donosił, że „z politycznych powodów... dla Francji nie jest ważne aby jej mobilizacja nie poprzedzała niemieckiej i aby wyglądała jak reakcja na nią” i że „byłoby lepiej gdyby wojnę wypowiedziały Niemcy a nie Francja”. Francuski marszałek Joffre raportował dowództwu „Z powodu poczucia zasad moralnych i z imperatywnych powodów dyplomatycznej integralności niezbędne jest aby to Niemcy odpowiedzialne zostały za rozpoczęcie wrogich działań.” Wszystko to jest jednoznaczne – nasi wierni „sojusznicy” ciągle mają nadzieję, że Niemcy należy poszczuć wyłącznie przeciwko Rosji. Stąd te wszystkie dyplomatyczne zabiegi.

 

Po tych wszystkich odpowiedziach z Paryża, o drugiej nad ranem, cesarz wysłał telegram do Mikołaja II ponownie usiłując uratować obu. Teraz ten cały tajny plan „sojuszników” stał się niemieckim przywódcom jasny. Sir Grey oszukał dwukrotnie: raz, gdy powiedział, że Anglia w wojnie nie weźmie udziału, przynajmniej obecnie, a dwa, gdy naciskał Niemcy do wypowiedzenia wojny tylko Rosji. Potem, po rozpoczęciu konfliktu rosyjsko-niemieckiego, nie mieli Niemcy żadnej poręki o neutralności Paryża ani od Brytyjczyków ani od samych Francuzów. Paryż mógł w każdej chwili szczerze ogłosić, że wszczyna nieprzyjacielskie działania jako wierny „sojusznik” Rosji i uderzyć na Niemcy od tyłu. I na to Berlin musiał cierpliwie czekać.

 

Może by się tak stało a francuscy zdrajcy weszli by do historii, gdyby by Niemcy Paryża nie oszczędzili. W chwili gdy francuski rząd dał Berlinowi odpowiedź niejasną i wymijającą, zbyteczne było czekanie na cios w plecy. Francuzi nie obiecali niczego szczególnego i byłoby niezrozumiałe, gdyby do wojny nie przystąpili. Brytyjczycy do wojny nie byli gotowi do czasu aż Niemcy nie zaatakują Francji. Ale z kolei aby zmienić swoje plany rozmieszczenia wojsk, niemieckie dowództwo i cesarz potrzebowali oficjalnej gwarancji o francuskiej neutralności. Dlatego 2 sierpnia niemiecki rząd postawił Belgii ultimatum żądając umożliwienie niemieckim oddziałom przejście przez ich kraj do granic Francji, jak zakładał plan Schlieffena. 3 sierpnia Belgia żądanie Berlina odrzuciła i zwróciła się do Anglii o pomoc. W tym samym dniu, gdy już zabrakło Niemcom kart, wypowiedziały Francji wojnę jawiąc się światu jako agresor. Anglia dała Niemcom ultimatum żądając nie naruszania suwerenności Belgii. Jak wiadomo, Niemcy tego nie mogli spełnić. 4 sierpnia Brytania przystąpiła do wojny na białym koniu jako obrońca belgijskiej wolności...

 

Zakulisowe działania sir Grey'a przyniosły długo oczekiwane owoce. Kilka dni po rozpoczęciu konfliktu niemiecko-rosyjskiego i austriacko-serbskiego, wydarzenia nabrały wymiaru globalnego. Najbardziej brutalna wojna w historii ludzkości zaczęła się jako wynik starannego planowania i mistrzowskiej intrygi brytyjskiej władzy. Oznaki tego były starannie ukrywane ale kto dokładnie przeczytał literaturę poświęconą I wojnie światowej, przez góry kłamstw ujrzy przeświecający promień prawdy. W kronikach bitew morskich przeczytamy, że flota brytyjskiego króla przystąpiła do walki już w pełni zmobilizowana. Rozkaz wczesnej mobilizacji wydano 10 lipca 1914 r., na długo przed działaniami wszystkich stron konfliktu. Przypadek – mówią historycy, ale Winston Churchill, w tym czasie będący w składzie admiralicji powiedział coś innego: „Nigdy w ostatnich trzech latach nie byliśmy lepiej przygotowani.” I ma rację, tak błyskotliwe i śmiałe przygotowania do wojny nie dzieją się przypadkowo. Były wynikiem lat systematycznych starań; wynik imponujących prac dowództwa wojskowego, politycznego przywództwa, dyplomatów i szpiegów. Po to prowadzono ćwiczenia, podczas których flota się zmobilizowała i taką pozostała. Dwa tygodnie później w pełni gotowa „pokojowa” flota brytyjska przystąpiła do wojny, broniąc Belgii przed „agresywnymi” Niemcami, których mobilizacja dopiero się zaczynała...

 

Assassination in Sarajevo (Epizod 3) i Who ignited First World War? (Epizod 4) ukazał się w 2010 r. na Oriental Review.