Szkoły indoktrynują już 4 latków określając je jako „rasistów” za to tylko, że stawiają pytania

- pisze naturalnews.com (Schools now indoctrinating 4-year-olds with guilt, labeling them 'racist' for asking questions). To czysty faszyzm ale tego określenie portal nie używa. O co chodzi?

Poziom umiejętności czytania i pisania oraz inne językowe normy bardzo bardzo się obniżyły, zwłaszcza w angielszczyźnie. Szkoły przestały uczyć a stały się dziennymi miejscami tresury, dla niepoznaki zwanej wychowywaniem, aby dzieci mogły zostać przystosowane do korporacyjnych wymogów pracy i konieczności podporządkowywania się.

Niegdysiejszy poziom średniej szkoły, teraz jest na poziomie wyższej, a obecnie średniej - w podstawowej. Zamiast starań o poprawę nauczania, zmierza się do wychowania w politycznej poprawności.

Szkoły w Anglii wydały wskazówki określające co jest obraźliwą retoryką wśród dzieci, nawet pięcioletnich. Zamiast dążyć do tego, aby dzieci zrozumiały niedelikatne wypowiedzi, poglądy i zachowania uznawane za niepoprawne politycznie a dotyczące się karnacji skóry, klasy społecznej, lub płci, żąda się od nauczycieli wypełniania rubryk formularzy rejestru rasistów.

Brytyjskie media na pierwszych stronach opisywały incydent, gdy 7-letni chłopiec zapytał młodszego kolegę - Murzynka, czy jest z Afryki. Matka broniła syna wskazując, że on tylko się zapytał, bo był ciekawy. Odmówiła podpisania oficjalnego szkolnego oświadczenia, że jej syn dopuścił się rasistowskiej uwagi.

Inna matka napisała, jak jej córka trafiła do rejestru rasistów tylko dlatego, że swoją najlepszą koleżankę określiła jako ciemną i na nic zdały się tłumaczenia, że ma inne kolorowe koleżanki a nawet krewnych.

Inspektorzy z angielskiego Ofstedu (urzędu dla norm kształcenia) mają sprawdzać, czy szkoły dotrzymują norm politycznej poprawności. Mimo braku wymogów prawnych, szkoły trzymają się niewolniczo tych norm. Z byle powodu można trafić do szkolnych rejestrów.

Są 4 stopnie określające „rasistowskie” zachowania: zawsze (A - always), często (O - often), czasami (S sometimes) i rzadko (R - rarely). Kto decyduje o tych kwalifikacjach? A co jeżeli żadna z nich nie występuje u dziecka lub nie jest zauważalna?

W medialnej dyskusji udział wzięło kilku ekspertów od wychowania, m. in. Chris McGovern, były dyrektor szkoły, a obecnie pracujący dla Kampanii ds. Efektywnego Wykształcenia, który powiedział, że obecnie w szkołach, zamiast nauczycieli zatrudnia się biurokratów odpowiadających za wychowanie w duchu polit-poprawności, a którym wyprano mózgi podczas szkoleń na nauczycieli. A ponieważ zostali tam umieszczeni przez urzędy miejskie, gros ich pracy polega na wyszukiwaniu przypadków rasistowskich i homofobicznych wypowiedzi, a to polowanie na czarownice ma usprawiedliwić posadę.

Ale problem nie dotyczy wyłącznie Anglii, a jest globalny. Poziom nauczania obniża się wszędzie i trudno to uznać za przypadek. W tym szaleństwie jest metoda i konkretne cele. Ludzie wykształceni i samodzielnie myślący są niepotrzebni, ba, wręcz szkodliwi. Niezależne myślenie zagraża instytucjom stanowiącym fundament współczesnych państw. Stąd normy politycznej poprawności, zgodnie z którymi, normalne zachowanie uznawane jest za egoistyczne, a aprobata stała się metodą manipulacji.

Wielki Brat objawia się na naszych oczach. Inwigilacja i pranie mózgów odbywa się poprzez media, oświatę i przemysł rozrywkowy. Przeciwstawić się temu można tworząc analogiczne struktury równoległe, coś na kształt państwa podziemnego. Rolę mediów pełnią niezależne portale, jak choćby Neon24, z rozrywką, a szerzej – kulturą – jest gorzej, ale najgorzej jest z oświatą. Jeszcze niedawno można było wykorzystać do tego salki katechetyczne, ale po tym, jak Kościół „wpuścił się w kanał” przenosząc lekcje religii do szkół, trudno ocenić taką możliwość. Drugą jest nauczanie domowe, ale mimo wieloletnich bojów grupy zapaleńców, efekty są co najwyżej skromne. Ale poddać się nie można, bo innej drogi nie ma. Szatan, System, Wielki Brat itp. - jak zwał, tak zwał – na celu ma dzieci i młodzież. Nie patrzmy tylko jak „źle się dzieje w państwie duńskim” bo w naszym jeszcze tylko jest trochę lepiej, ale już wkrótce może być tak amo, a kto wie, czy nie gorzej.